Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.01.2021, 23:58   #23
nabrU
Stary nick: Radarman
 
nabrU's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2017
Miasto: Whiteley, UK
Posty: 2,823
Motocykl: 2017 CRF1000L DCT
nabrU jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 16 godz 48 min 42 s
Domyślnie A wszystko to przez consigliero ;-)

Dzień 1

Wstaję o 6 rano bo jakoś nie mogę spać. Stacjonuję w Lands End Hostel, który jest dosłownie milę od osławionego punktu turystycznego.



Ta bezsenność to chyba podróżnicze podniecenie, to coś co pcha nas naprzód. Inna sprawa, że jeszcze nigdy nie jechałem małym, prostym samochodem z Land's End na koniec Szkocji. Co najgorsze to samochód elektryczny . Myśli typu 'czy się uda' pulsują mi w głowie. Stąd otrzymane w formie suchego prowiantu śniadanie (mamy przecież COVID i więc śniadań nie serwują normalnie) kompletnie mi nie wchodzi.

Piję więc tylko herbatę (a jakże angielską) z serwisu w pokoju, zabieram kanapki, jogurt i jakieś ciasteczka, które dostałem zamiast sniadania ze sobą z myślą, że zjem je potem w trasie. No i w drogę.

Wczoraj samochód naładowałem do pełna z ładowarki zlokalizowanej na parkingu w pobliżu centrum turystycznego w Land's End. Co prawda ładował się tam już jakiś Leaf, ale drugie gniazdko Type 2 o mocy 43kW było wolne wiec podłączmy kabel i się ładujemy. Cena 30 pensów za kWh. Czy tanio czy drogo - wyjścia nie było. Uszczuplony o 9,60 funta za ładowanie ale szczęśliwy, że samchód jest gotowy do podróży.



Po wyjeździe z hostelu zajeżdżam pod Land's End aby zrobić pamiątkową fotę i uderzam w drogę. Bo to droga jest celem, jak mawiają na tym forum.



Jazda idzie dobrze. Jadę drogą A30, która jest na przemian dwukierunkowa a miejscami dwupasmowa w obu kierunkach (prawie jak autostrada). Na dwupasmówce można trochę podgonić, ale na dwukierunkowej (gdzie jedzie sporo samochodów z przyczepami kempingowymi pogonić się nie da. Poza tym to mały samochodzik elektryczny a nie Ferrari więc nie ma co szaleć.

Plusem jest pagórkowaty teren, więc wspinając się na górki tracę trochę baterii, która z kolei odzyskiwana jest w jeździe z górki.



Zbliża się 9 rano, a ja zbliżam się do Exeter, gdzie Zap-Map twierdzi, że powinno nastąpić moje pierwsze ładowanie. Przy pierwszej sugerowanej stacji Whitehouse Services mam jeszcze 34%, więc decyduję się jechać dalej, choć głód mi już ciutke doskwiera.

Po 125 milach jazdy i przy 19% baterii zatrzymuję się w pubie The Blue Ball niedaleko obwodnicy Exeteru. Pub zamknięty (COVID), ale jest wolna szybka ładowarka CCS 50kW więc podpinam samochód. Ładowarka firmy BP, prosta obsługa bez żadnych aplikacji itp. płatność zbliżeniowa kartą 25 pensów za kWh. Lecę do kibelka który jest czynny, bo pęcherz trochę dopomina się, a po drugie trzeba jakos ten czas ładowania pożytecznie wykorzystać. Są stoliczki na zewnątrz to zabieram się za śniadanie, bo po trzech godzinach od wyjazdu z hostelu już zdrowo burczy mi w brzuchu. Herbatka z termosu smakuje wyśmienicie, a i hostelowy prowiant śniadaniowy nie jest zły.





Po ok 40minutach apka Seata informuje mnie że auto jest doładowane, płącę więc 7,50 funta za ładowanie i dalej w drogę.
Zap-Map twierdzi, że moje następne „tankowanie” powinno się odbyć gdzieś na autostradzie M5 między Bristolem a Gloucester, ale mój plan to dociągnąć do Gloucester, które jest podobno ok. 110 mil od pubu. W drogę więc…
Jazda idzie spoko tyle, że na autostradzie M5 nuda i bateria idzie szybciej. Mamy 11:30 i po 102 milach i z zapasem 14% zajeżdżamy na MOP Gloucester Services M5 North. Parę ładowarek firmy Ecotricity dostępnych. Ładuje się jeden Ioniq, ale wolna jest druga wtyczka CCS 50kW więc ognia… Cena znowu 30p za kWh więc jedziemy, karta, transakcja zbliżeniowa i autko się ładuje. A ja ide na kawę do Costy i przeglądam w wolnym czasie FAT czytając co tam się dzieje na forum.



Tym razem po 50 minutach (coś wolniej poszło) auto naładowane. Koszt to równe 9 funtów. Godzina 12:30 więc ruszam dalej. Obiad (lub jak kto woli lunch) zjem na następnym postoju. A Zap-Map twierdzi, że to gdzieś koło Stoke-on-Trent na autostradzie M6. Pożyjemy zobaczymy…

Po 93 milach jazdy mijam Stoke-on-Trent i gonie dalej choć autko pokazuje pozostałość 20% baterii. No nic, za 7 mil mam następną ładowarkę i za kolejne 5 następną. Na tej ostatniej się decyduje zatrzymać, bo to duży MOP przy autostradzie M6 i tam na pewno będzie co zjeść i naładować auto. No i tu pech bo obie ładowarki firmy Ecotricity są ‘ałt of order’ a ja mam 12% baterii.



Ciutkę nerwowo w aplikacji szukam następnej stacji, myśląc, że muszę ustawić tryb Eko+ w samochodzie. Ale eureka! Jest następna szybka ładowarka za milę na stacji Co-Op w Sandbach, więc jadę. Dojeżdżam z 11% baterii i są dwie podwójne ładowarki CCS 50kW. 25p za kWh, ładuję. Niestety z normalnego obiadu nici bo to mała stacja z raczej niewielkim wyborem jedzenia. No nic, życie. Najważniejsze, że samochód się ładuje, a ja biorę jakieś grzanki, picie i kanapki i zabieram się za obiad bo jest już 14:15
Około 15:00 samochód sygnalizuje naładowanie, zapłacone 9,20 funta więc dajemy w długą dalej.
Jedziemy cały czas autostradą M6 (dla niewtajemniczonych to droga aż do granicy ze Szkocją). Tym razem zdecydowałem, że pociągnę parę mil więcej niż pozostałość 20% a to tylko dlatego, że w planowanym miejscu ładowania (węzeł drogowy Penrith w Lake Distirict) są aż trzy stacje ładowania prawie w tym samym miejscu więc ryzyko niewielkie.
Nuda jak to na autostradzie, dopiero za Lancaster robi się ciutke ciekawiej, gdy mijamy po prawej park narodowy Yorkshire Dales a za chwilkę po prawej majaczy park narodowy Lake District



Mijam Tebay Services z 14% pozostałości i włączam opcję Eco+ i bieg B. Stacja, gdzie planuję się zatrzymać jest za 17 mil. Jadę wolniej i bez klimatyzacji, aby jak najwięcej oszczędzać baterię. Dojeżdżam z duszą na ramieniu (3% procent baterii !!!) do muzeum historycznego pięknego regionu Cumbria Rheged Centre. Centrum coś jak dinozaury w Bałtowie pod Ostrowcem itp. ale my tu nie po to więc szukamy gdzie te ładowarki. W końcu namierzone:



Działamy, kable podłączone, ale coś nie idzie. Próbuję ściągnąć apkę i się udaje przez smartfona uruchomić proces ładowania. Ufff… 30p za kWh i ładuje przez CCS 50kW więc nie jest źle. Nie za bardzo jest co tu robić więc idę połazić i obadać te dinozaury czy co tam jest.



Po prawie godzinie (ok. 17:30) i o 9,70 funta mniej na karcie, samochód sygnalizuje, że jest happy jechać dalej. No i dobrze bo muzeum lekko na uboczu i nie ma co tu robić. Gonimy więc dalej i już za kilkanaście mil koło miejscowości Gretna Green przekraczamy granicę Szkocji.



Korci mnie aby się zatrzymać na MOP koło Gretna Green bo mają tam 4 superchargery 350kW. Mam jeszcze sporo baterii więc tylko zajeżdżam popatrzeć na te cuda. Consi się ucieszy bo właśnie się tam ładował ID.3



Autostrada zmienia się z M6 na A74M, którą będziemy podążać aż do Glasgow, w pobliżu którego jest plan na spanie. Mijamy po prawej zjazd na Lockerbie (znane chyba wszystkim miasteczko) i około 19:00 z 17% baterii zajeżdżam pod Lidla w miejscowości Larkhall koło Glasgow gdzie na parkingu stoi sobie nowa, ładna szybka (CCS 50kW) ładowareczka. I co najważniejsze: za free. No tak prawie bo parking w Lidlu dozwolony tylko do 1,5 godziny a potem mandat. Dla mnie to OK bo ładowanie nie potrwa więcej niż godzinę a ja zrobie susiu i zakupy w Lidlu na kolację i śniadanko (mamy COVID więc z knajpami jest kiepsko).



Zakupy zrobione i tak łażę po Lidlu bez sensu, ale po 42 minutach Seat daje znać ze jest „zatankowany”. Spanko mamy zarezerwowane w tanim hotelu sieci Travelodge niedaleko, więc jest jak znalazł (samochód będzie prawie „pełny” rano).

No i to tyle wrażeń na pierwszy dzień. Podsumowując:
Przejechane: 552 mile (888 km)
Ilość ładowań: 5
Koszt ładowań: 45 funtów

cdn...
nabrU jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem