Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.01.2015, 23:14   #51
Scorpi
 
Scorpi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Koszalin
Posty: 1,028
Motocykl: LC8 ADV była rd07
Przebieg: do uzgo
Scorpi is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 16 godz 17 min 51 s
Domyślnie

Rano przez okna naszej małej willi wpadają ciepłe promienie słońca które pozytywnie nastrajają nas na cały dzień. Wstajemy bez pośpiechu i udajemy się na śniadanie które wliczone mamy w cenę pobytu. Hotel położony jest u zbocza góry co sprawia że za oknami mamy piękne widoki.












Pijemy pyszną kawę i wcinamy omlety na śniadanie.














Pakujemy motocykle i ruszamy w drogę.




















Ze względu na rzekome problemy na granicach w Serbii postanawiamy objechać ten kraj dookoła przez Macedonię i Bułgarię. Dzisiejszym celem jest dojechać do Bułgarii a żeby nasza trasa nie była tylko czystym przelotem postanawiamy zahaczyć o dwa miasta po drodze jakimi są Skopje w Macedonii i Sofia w Bułgarii.


Ruszamy w drogę. Pogoda dopisuje.












Zatrzymujemy się na stacji paliw gdzie kupuję dwie paczki bezpieczników na zapas.



Z bezpiecznikami w ręku mogę śmiało sprawdzić czy nasze zabiegi na campie w Albanii coś pomogły. Odpalam moto szarpie kierą w obie strony i nic się nie dzieje. żadnych zwarć i problemów. Można śmiało manewrować. OD razu czuje się bezpieczniej na drodze chociażby podczas wyprzedzania czy manewrowania w mieście. Kupujemy naljepnice ze znaczkiem państwa na kuferki i lecimy dalej.

















Przekraczamy granicę z Macedonią i suniemy w kierunku stolicy Skopje.

















Wjeżdżamy do miasta. Słońce daje nam popalić. Przebijamy się przez miasto. Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu na czerwonym świetle. Coś mnie grzeje w kolana, patrze na licznik a tam lampek niczym na bożonarodzeniowej choince. Wskaźnik temperatury osiągnął apogeum , włączyła się kontrolka przegrzania silnika.



NA czerwonym świetle przejeżdżam skrzyżowanie i zjeżdżam na pobocze czym prędzej gasząc silnik. NA szczęście nie wywaliło płynu z chłodnicy. Przekręcam kluczyk i szybko diagnozuje problem. Nie działa wentylator. Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy to czujnik temperatury. Odczepiam kostkę od czujnika który jest pod ręką, wpinam ją spowrotem i eureka. wentylator działa. Po dwóch minutach temperatura się normalizuje wszystko wraca do normy. Uffff. Kocham mojego dzika i jego trzydziesto-sekundowe awarie. Pewnie był zmęczony i chciał chwile odpocząć.






Zjeżdżamy kawałek dalej na jakiś przydrożny parking. Zostawiamy motocykle i idziemy obejrzeć centrum miasta które jest w remoncie. Starówka jest piękna. Miasto pełne przepychu i setki pomników sławnych osób. Cały ten widok robi ogromne wrażenie a trafiliśmy tam przez przypadek. Przez centrum płynie rzeka przy której budują się knajpki w kształcie łodzi na wodzie.



Za kilka lat masa turystów będzie tam jeździć podziwiać centrum stolicy.





Kudłaty niesie kurtkę na której ma kamizelkę z napisem POLSKA. Podchodzi do nas starszy gościu i pyta:

- Polska?
- Yes Polska...
Starszy gościu ściska kudłatemu rękę mówiąc:
- Putin ubili Kaczynsky....
- ok ok odpowiadam i odchodzimy ucinając temat w samym zarodku....
Sytuacja ta daje do myślenia na temat tego co widzą obcokrajowcy a w co wierzą Polacy ze to był wypadek....















Nieopodal ogromnej fontanny spotykamy grupę emerytów z polski którym śpiewamy... nic się nie stało... Polacy nic się nie stało.... Mijają nas z uśmiechem machając do nas.















Robimy głupkowate zdjęcia z pomnikami.





















Pomniki są nawet w krzakach przy rzece.



Adam z Izą kupują pamiątkowy otwieracz do piwa a my naljepnice Macedonii.












Po ulicy chodzi sobie komandos










































Ruszamy dalej w kierunku Bułgarii.














[img]Zatrzymujemy się na tankowanie i schłodzenie lodami na stacji paliw. [/img]



Zatrzymujemy się przy drodze na obiad w knajpie Amigo. Bardzo dobre żarcie. Miła pani kelnerka i kelner ciamajda który potłukł całą zastawę którą zabrał z naszego stolika po posiłku. Bardzo miło smacznie i przyjemnie...

























Przekraczamy granicę z Bułgarią i Jedziemy do Sofii. Z uwag na to że słońce zaczęło zachodzić postanowiliśmy obejrzeć jeden z najładniejszych punktów w tym mieście którym jest zabytkowa ogromna cerkiew.



























Robimy kilka pamiątkowych fotek.

























Fotka grupową na ogromnym lwie.











Coś dla Darka i Justyny.





Jedziemy dalej powoli rozglądając się za jakimś noclegiem. Robi się ciemno.





Ciśniemy autostradą. Kilometry lecą szybko ale zaczyna się robić chłodno. Zmęczenie daje się we znaki. Kudłaty wykończony. Zjeżdżamy w autostrady kierując się na hotel wyszukany gdzieś w nawigacji BMW. Obok autostrady małe Bułgarskie miasteczko. Dojeżdżamy do hotelu. Dziwna okolica. Obok jakaś dyskoteka. Nie czujemy się tam jakoś wyjątkowo. Naszym oczom ukazuje się HOTEL. Betonowy silos z którym świeci się światło tylko w jednym oknie. Kudłaty wymęczony idzie z Izą zorientować się jaka cena i czy jest parking na moto. Cena ok 10 e od osoby, parking gdzieś dalej dodatkowo płatny... Kudłaty mocno zdecydowany. Patrze na niego mówię:



- nie zrobisz mi tego. Całe życie w betonie i na wakacjach jeszcze chcesz mnie zamknąć w betonowym silosie w takiej okolicy? niema mowy....








Szukamy w nawigacji jakiegoś innego noclegu. Jest kilka miejsc oddalonych o dwadzieścia parę km. Postanawiamy jechać dalej po zdecydowanym naleganiu z mojej strony.


Jedziemy. Jest ciemno zimno... Przejeżdżamy jakieś 40km. zjeżdżamy na stacje paliw co by się cieplej ubrać. Zakładam bluzę z kapturem pod kurtkę. Z drugiej strony stacji paliw ze 100 metrów dalej widać jakiś motelik. Postanawiamy zobaczyć co jest grane.

Hotel przy drodze z dala od miasta z basenem pod chmurką , parkingiem po 12e od osoby ze śniadaniem. Ani sekundy się nie zastanawiamy. Bardzo nam się podobają Bułgarskie warunki. Miła pani rejestruje nas w hotelu a wieczorem udajemy się do hotelowej restauracji na piwko.














Siedzimy do wieczora planując dalszą trasę. Adam wcina jakieś miejscowe naleśniki. Późno w nocy bierzemy jeszcze po piwku na sen do pokoju , robimy fotkę z miłą panią i idziemy spać.





Jutro miły początek dnia i mamy zamiar promem przebić się do Rumuni.
Scorpi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem