Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.04.2018, 13:01   #25
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,557
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 13 godz 55 min 35 s
Domyślnie

Po krótkim postoju dalej w drogę. Teraz prosto do Ružomberoka, a właściwie do małej wioski Likava ok. 5 km na północ od miasta, nad którą góruje zamek o tej samej (o dziwo) nazwie. Zbudowany na początku XIV wieku jako twierdza pilnująca ważnego szlaku handlowego z Węgier do Polski, popadł w ruinę na początku XVIII wieku w trakcie walk wywołanych powstaniem Rakoczego przeciwko Habsburgom.


17. Hrad Likava.JPG
Zamek Likava widziany z głównej drogi


Wielokrotnie obok niego przejeżdżałem w drodze na, albo z nart zimą (w samym Ružomberoku jest całkiem fajny ski-park z gondolkami i nartostradą, a w pobliżu nieodległego Liptowskiego Mikulasza znajduje się dolina Jasna i znany narciarzom Chopok), lub latem po drodze na, albo z Węgier. Nigdy nie było czasu, żeby się zatrzymać i zwiedzić zamek, dlatego też uznałem, że ta chwila właśnie teraz wreszcie nadeszła.
Zjechawszy z głównej drogi zagłębiłem się w likavskich uliczkach szukając sposobu na zaparkowanie jak najbliżej zamku. Niestety powtórzyła się sytuacja znana mi już z Kapušan, czyli dróżka kończąca się obok jakichś chałup u podstawy zamkowego wzgórza i konieczność dymania pod górę w ukropie. I to nie jakiś tam krótki spacerek, tylko szmat drogi. W owym czasie byłem już całkiem wyluzowany jeśli chodzi o bezpieczeństwo bambetli na motocyklu. Stwierdziłem, że nie przewożę gaci ze złota, ani innych precjozów, więc nawet jeśli mnie okradną, to drastycznie przez to nie zubożeję. A piękne widoki z zamkowej wieży na pewno mi wynagrodzą wszelki trud i straty materialno-moralne. Zahaczyłem zatem kask o tylny stelaż, kurtkę przypiąłem ekspanderami do torby na kanapie, aparat wziąłem w garść i zacząłem się mozolnie wspinać pod górę.

No i nastąpiła powtórka z rozrywki – krok za krokiem, najpierw za wioskę, potem przez teren budowy autostrady pod filarami estakady, która będzie biegła na wysokości ok. 20 metrów nad ziemią, potem do lasu łapiąc każdy skrawek cienia… Każde kilka metrów okupione litrami potu. I pod górę. Ale nieważne – widoki na pewno będą spektakularne. No i niestety nie były ani trochę. Gdy się wreszcie doczołgałem do zamku, okazało się że krata wejściowa jest zamknięta na cztery spusty (zgadnijcie dlaczego? Ano, szykujemy się do renowacji oczywiście!). Co gorsza samego zamku nawet nie ma za bardzo jak obejść dookoła, bo stoi na sporej, ukrytej w lesie skale o pionowych ścianach. Najlepsze obecnie miejsce widokowe, to punkt przy drodze głównej, z którego zrobiłem poprzednie zdjęcie. W wyniku poniesionego zatem trudu pooglądałem sobie tylko słowackie krzaki, drzewa i trawę. A że flora u naszych południowych sąsiadów nie różni się od naszej nadwiślańskiej, to specjalnie odkrywcze i pouczające doświadczenie toto raczej nie było.


18. Hrad Likava.JPG
Zbliżam się do zamkowej bramy, a tu zonk!


19. Hrad Likava.JPG
Jedyny sensowny widok spod zamku


Obróciwszy się na pięcie i podkuliwszy ogon, mając poczucie porażki wypisane na twarzy ruszyłem w dół. W tą stronę szło się łatwiej, pomagała grawitacja, która poprzednio rzucała mi kłody pod nogi. Na szczęście moja wiara w uczciwość słowackiego człowieka mnie i tym razem nie zawiodła – Afryka grzecznie czekała pod krzakiem, pod którym ją zostawiłem, a z dobytku nie brakowało niczego.
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem