Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.07.2018, 20:50   #18
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 12 godz 34 min 9 s
Domyślnie

26.06

Noc była bardzo zimna. Pomimo śpiworów z komfortową temperaturą 10 stopni, wszyscy zmarzliśmy. W akcie desperacji w nocy wykorzystany był nawet koc piknikowy -niestety, starczył tylko na dwie osoby a więc ja spałem w dosyć rześkiej atmosferze
To już 3 noc, kiedy marzniemy - zapada decyzja, aby jutro się pakować i zmykać wygrzać tyłki na wybrzeże. Jesteśmy z jednej strony smutni, bo mamy niedosyt Słowenii a z drugiej mamy już ochotę ruszyć dalej się szwędać po Bałkanach.
Na dzisiaj mamy w planie spokojny Bled, obowiązkowy punkt do zobaczenia dla każdego w tych stronach, przynajmniej według przewodników i blogów. Jedziemy Wiszą chmury - a my jedziemy trochę przez góry - oj jakżesz wspaniale!
Po dłuższej chwili (chyba dwóch godzinach niespiesznej jazdy) jesteśmy. Jezioro piękne - ta woda i te ryby! Mnóstwo - i drobnica, i sumy, i piękne karpie! No raj dla wędkarza, czyli dla mnie i młodego ale niestety, nie mamy wędek, ech.
Na pocieszenie wzięliśmy wodną taxówkę na wyspę i mieliśmy płynąć wszyscy ale niestety, żonka jak szybko weszła tak szybko zeszła. Zostaje na molo a płyniemy ja, młody, para Japończyków, Irlandczyków i Włosi. Dopływamy do wyspy a mój młody się buntuje - nie będzie właził po schodach i nie ma zamiaru zwiedzać wyspy. Z kościoła słyszę słoweński chór - coż karwa twarz, co robić?! Zostawić go na pożarcie sumom czy jednak zostać z nim na brzegu i próbować czerpać ile się da - wybór trudny ale zostałem
Napstrykałem fotek i widziałem parę naprawdę ładnych sumów wzdłuż brzegu. Niestety, nie było mi dane zwiedzić wyspy ale trzeba mieć powód, żeby wracać.
Po godzinie, wodna taxi za grube ełro odwozi nas na stały ląd a my po drodze na tenże widzimy scenę, która pokazuje iż głupota ludzka nie zna granic. Jacyś Niemcy spuścili ze smyczy swojego psa (niestety, z wody wystawał mu tylko łeb więc nie wiem, jaka rasa, duży w każdym bądź razie) a ten zaczął atakować ptactwo wodne. Szczytem był atak na perkoza z młodymi - Niemcy próbowali żartować ale ta scena nie spodobała się ludziom na brzegu i o mały włos Niemcy nie znaleźli się w wodzie. Co ludzie mają we łbach? Na szczęście nikomu nic się nie stało - mama pekozka była dzielna i szybka, dzieci perkoziątka również
Pożegnaliśmy się z pasażerami taxówki i jej kapitanem, postanawiamy zrobić zakupy na wieczór w pobliskim sklepie, zanim wrócimy do obozowiska.
Nie wiem jak ale podczas całego wyjazdu czas na pokonanie 10 km w tamtych okolicznościach był 2 a może 3 krotnie dłuższy niż w Polsce. Jak o tym myślę, to i kręte drogi miały tu swoją ważną rolę spowalniaczy ale i my nigdzie się nie spieszyliśmy. Nawet swoje własne plany nie stanowiły dla nas bacika i bawiliśmy się świetnie. To kwintesencja podróżowania według mirkoslawskiego - jadę i robię to, co w danym momencie chcę. Moim najbliższym też to odpowiada. No, może nie aż w takim stopniu ale jest nam razem dobrze w podróży.

Wracamy do obozu - idziemy na boisko, w trójkę, pograć w gałę :
Stosujemy zasadę z podstawówki - najgrubszy na brame, a więc bronię. Po godzinie - jesteśmy gotowi na odpoczynek i grylla na kolację. Świetny czas!

Jutro pakowanie, idziemy o 22.00 spać, bo jutro trzeba wstać


















Ostatnio edytowane przez mirkoslawski : 18.07.2018 o 21:04
mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem