Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.06.2010, 18:01   #3
Beddie
instruktor jazdy
 
Beddie's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Beddie jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
Domyślnie

Przez Bułgarię chcemy przejechać sprawnie, zatrzymując się na sprawdzenie drogi i tankowanie. Chcąc pojechać skrótami gubimy drogę. Oczywiście jedziemy na oparach paliwa. Spotykamy jedenie małe, obskurne stacyjki, albo zamknięte, albo nie mogące nas obsłużyć z racji braku terminala, niechęci do euro i dolarów, motocyklistów itp. W końcu trafiamy na pana – kierownika stacji wyglądającego na życzliwego, który pyta, skąd jesteśmy i zaczyna chwalić się, jaką bogatą wiedzą ma na temat Polski. Otóż słyszymy, że pan kojarzy takie hasła, jak Jan Paweł II, Jagiełło, Sobieski, Kraków, Wawel. Czekamy grzecznie, aż skończy wymieniać znane mu hasła i prosimy o paliwo. Pan bierze 20 euro i kapie do baków jakieś symboliczne ilości. Zaczynam więc z nim dyskusję, że widziałem kurs na granicy i wynosi on około 2:1, więc za 20 euro na liczniku powinno pojawić się prawie 40 lewa. Pan koryguje, że według jego wiedzy kurs wynosi 1,8:1. Biorę więc karteczkę i na oczach pana dokonuję skomplikowanego działania, z którego wynika, że 1.8 razy 20 daje nam 36. Spozieramy na licznik dystrybutora, a tu na razie jest 15, a pan pistolet odłożył. I tak oto, z pięknymi polskimi hasłami na ustach pan kierownik chce nas zrobić w konia. Niby to nie znacząca bardzo kwota, ale nie wiemy, gdzie następna stacja, więc targujemy się ,aby dolał jeszcze parę litrów. Dolewa, ale obrażony. Informuje nas, że stacji w pobliżu nie ma żadnej. Po dwóch kilometrach okazuje się, że jest. Cywilizowana, markowa i ze sklepem. Już mamy dotankować, ale tknięci przeczuciem pytamy o płatność kartą. Normalnie oczywiście można, ale dzisiaj nie, bo terminal nie działa. Cóż robić – jedziemy dalej. Kończą się nasze fantastyczne skróty, które zabrały nam cały dzień i zbliżamy się powoli do granicy. Nagle na głównej drodze widzimy zakaz ruchu. Szukając objazdu tracimy znowu czas. W końcu pomaga nam sympatyczna pani z taksówki. Obiecuje wyprowadzić nas do Harmanli, skąd droga jest prosta. Okazuje się, że przejeżdżamy przez kilka zakazów ruchu, pani wskazuje nam kierunek, mówi, że tam trzeba jeszcze przez jeden zakaz przejechać i będziemy na miejscu. Tak też było. Na nocleg zatrzymujemy się już po ciemku w krzakach obok głównej drogi, 20 km od tureckiej granicy.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 100_0995.jpg (192.3 KB, 23 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 100_0997_00.jpg (160.1 KB, 23 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 100_1009.jpg (194.9 KB, 25 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 100_1020.jpg (215.9 KB, 20 wyświetleń)
Beddie jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem