Ja też uważam, że dwóch motocyklistów/ratowników to lepsze rozwiązanie niż jeden. Co do wyboru motocykla, to oczywiście mniejszym i lżejszym jest lepiej, ale duży (nt BMW RT1200, NAT) również daje radę w mieście. Zauważyłem kierując motocyklem ratunkowym rzecz może prozaiczną ale im większy motocykl tym bardziej zwracają na niego uwagę kierowcy, co przekłada się bezpośrednio na nasze bezpieczeństwo.
Osobnym tematem (a raczej zagadką) jest jak po wejściu ustawy będziemy wykorzystywani. Czy będziemy jeździć z założenia do ciężkich stanów żeby urwać każdą najcenniejszą sekundę, czy będziemy wykorzystywani do "oszczędności" dla zwykłej karetki - czyli wysyłają nas do największych błahostek żeby sprawdzić czy karetka jest potrzebna. Może wystarczy jak my na motocyklach będziemy czekać z kolejnym pijanym bezdomnym aż przyjedzie straż miejska i przetransportuje delikwenta do "hotelu".
Pytaniem jest też czy każdy ratownik będzie jeździł motocyklem bo chce i posiada kat "A", czy tylko ci, którzy mają doświadczenie w ratownictwie i poza wiedzą już sporo się naoglądali...
Dodatkowo kwestia logistyczna: czy mamy czekać na stacji jak pozostałe, zespoły i ruszać po wezwaniu czy kręcić się po mieście i cały czas być w pełnej gotowości. Co mam na myśli - będąc na stacji samo ubranie ciuchów, butów i kasku zajmie tyle czasu, że koledzy zdążą już dawno wyjechać zwykłym ambulansem. Kraków nie jest np. Londynem i sam dojazd nie będzie aż tak drastycznie różny. Jeżeli mam jeździć cały czas w gotowości po mieście to potrzebuję również napić się kawy, zjeść kanapkę, hamburgera "na widoku". Czy wyobrażacie sobie sytuację, że naszemu cudownemu i nadzwyczajnie wyrozumiałemu społeczeństwu nie będzie to przeszkadzało........
|