Dzięki za rady.
Z tymi lakiernikami to już byłem u dwóch i rozmowa zaczyna się typowo po polsku: "łooo panie, to trzeba na gorąco prostować, ja już takie robił" albo "łooo panie to bedzie z pińset". Ten ostatni chciał to zrobić "po bożemu", więc musiało kosztować, ale "pińset" w tym wypadku zupełnie nie opłaca się mi, a dłubać po kosztach - jemu...
Jak ktoś może polecić kogoś rozsądnego z okolic Zielonej Góry - to bardzo proszę chętnie. Podjadę jeszcze w ze dwa miejsca, ale jak rozmowa zejdzie na ten sam tor, to chyba nie pozostanie nic innego jak samemu się podszkolić.
Pzdrwm
oskar
|