Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14.07.2017, 09:29   #1
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,790
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 36 min 9 s
Domyślnie IranTrip 2017 - The Persian Gulf Inferno.

Iran - magiczny kraj, wspaniali ludzie, cudowne przestrzenie i krajobrazy, doskonałe jedzenie. Tak oto wyobrażałem sobie ten rejon świata.

Cel jednak był inny...ale od początku.

Plany wyjazdowe zaczęliśmy snuć odkąd wróciliśmy z Pamiru w zeszłym roku. Z przyczyn różnych w moim przypadku nie był możliwy wyjazd dłuższy niż 2-3 tygodnie więc wymyśliłem trip do Murmańska - Karelia. W miarę blisko i tak jak lubię lasy, rzeki, jeziora. Szybki telefon do Michała. Rzucam pomysł, Michał się przychyla i zaczynamy wstępnie planować trasę. Wszystko proste, 1 ruska wiza więc kombinacji nie ma zbyt wiele. Niestety w trakcie rozpoznawania tematu szybko okazuje się, że tam prawie cały czas pada. Hmmm. Może zmienić plan.
Szybka konsultacja i zmiana planów. Jedziemy na Kaukaz Północny. Prace nad miejscówkami, trasami etc. mocno zaawansowane. Pomagają nasi, pomagają Rosjanie. Jesteśmy napaleni - konsultacje z Gercem, który objechał ten rejon samotnie rok wcześniej, Ivanem z Rosji, który Katem 690 zrobił po Kaukazie kilkadziesiąt tysi. No mocno zaawansowana sprawa.
I wtedy pojawił się ON. Bender42 czyli Filip vel Brodaty.

Pojawił się i rozpie#$lił nasze plany w drobny mak proponując to co chyba każdy podróżnik motocyklowy ma z tyłu głowy - Iran.
Każdy z nas snuł jakieś dalsze plany wobec tego kraju a tu nagle pojawił się gość zdecydowany i szukający towarzyszy podróży. Szybki kontakt czy aby to nie zwykłe chciejstwo i facet jest poważny .
Gość zdecydowany, Michał mówi, że wchodzi to i mnie nie pozostało nic innego. W ten sposób ustaliliśmy co będziemy robić na przełomie maja i czerwca. Ekipa kompletna w składzie.

Filip - KAT 1190
Emek - CRF1000
Michał - Tenere



Plan był chytry. Start 12 maja i powrót po miesiącu. Ciasno. Filip miał już przygotowaną trasę i rzut oka wystarczył aby stwierdzić że to nierealne. Nie jest możliwe zaliczenie wszystkich punktów naniesionych na plan trasy Filipa w zakładanym czasie choć wujaszek Google pokazuje, że spoko jeszcze będziemy mieć zapas. Taaaaa, myślę jak się nic nie zesra to może odpuszczając część miejscówek uda nam się objechać trasę w zakładanym czasie. Kij tam najwyżej polecimy po łebkach, jak tam jest tak cudownie jak wszyscy piszą to będzie powód do tego aby wrócić po raz kolejny. Bez ciśnienia. Na spokojnie. To wyprawa a nie wyścig.

Zaraz, zaraz co tam potrzeba? Którędy walimy? Jak to - tylko przez Rosję. OK. Zastanówmy się co nam będzie potrzebne?
- wiza ruska
- wiza irańska
- CPD (a co to kuwa jest?)

Szybka analiza sytuacji co muszę zrobić przed wyjazdem. Ogarnąć moto - telefon do Adama - umawiam się na przegląd bo Afra musi klawiaturę mieć wyregulowaną, wymieniony napęd, płyny etc. Załatwione. Michał reanimuje łożyska w Tenerce a Filip ma wszystko w doopie bo moto funkiel nówka.

Startujemy z wizami w lutym. Jak się okazało wcale nie tak wcześnie bo w Iranie mają jakieś święta i faktycznie paszporty z wizami odbieramy niedługo przed planowanym wyjazdem. Kwity się zgadzają, można wyluzować. Motocykle ogarnięte - jesteśmy gotowi.

5 maja - za tydzień wyjazd. Lokalna brać motocyklowa pod kierownictwem Czeczena organizuje wieczór podróżnika. Gość - Marcin (ofca234), będzie opowiadał o Iranie. Idę. Posłucham, czegoś się dowiem. Dowiedziałem się wiele. Dobrze jest wiedzieć co czeka cię na miejscu, nie budzi to potem zaskoczenia (really?). Zeznaję chłopakom czego się dowiedziałem i naprędce korygujemy naszą trasę aby nie marnować czasu na atrakcje typu "dżungla" co w Iranie oznacza zwykły las.

Dobra Panowie, nie ma co pie#$olić trzeba jechać. 11 wieczorem wpadacie do mnie do Kielc, kimamy i z rana atakujemy UA.
Plan - dotrzeć pod Kijów i tam się przekimać w krzaczorach. Do zrobienia ok 700 km. W sam raz na start, nie za daleko ani nie za blisko.

11.05 późne popołudnie.

Dzwonię do chłopaków jak im leci droga do mnie. Niezbyt, chcieli polecieć rowerówką, wje%$li się w off. Czas ucieka. Nawrotka i do trasy. Jadą.
Robi się coraz później, oczekiwanie zabijam rozpalając ognisko coby chłopaki mogły się posilić po drodze. W końcu słyszę reaktor KATa - WTF co to za sieczkarnia? Są. Dojechali. Siadamy przy ognisku - pifko, kiełbaska. Chłopaki zmęczone, padamy z nóg. O 22 walimy w kimę, jutro start. Już jutro!
Emocje mną targają, natłok myśli, podekscytowanie, lekkie kłucie w żołądku.

Spokojnie Emek! Będzie dobrze. Trzymaj gaz i koncentracja.


...
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem