Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22.09.2016, 19:35   #26
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,793
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 4 godz 6 min 56 s
Domyślnie

Jedziemy dalej
Dzień 5


Słońce wygania mnie z namiotu ok 4.00. Wychodzę się odlać i widzę że ok 100 m od naszego obozu stoi samochód i koleś paląc fajkę przygląda się naszemu biwakowi. Mam lekkiego nerwa ale po chwili gościu odjeżdża. Kręcę się.trochę.po okolicy i w końcu budzę chłopaków bo dzień krótki a roboty pewnie będziemy mieć sporo. Szybkie śniadanko i w drogę. Wjeżdżamy na stację coby w szynomontażu podpytać o serwis motocyklowy. Oczywiście nikt nic nie wie więc wjeżdżamy do Kazania i kierujemy się na serwis Hondy. Kazań to duże miasto, naprawdę duże. W końcu wbijamy się na główną ulicę gdzie widzę po drugiej stronie ulicy salon motocyklowy. Cholera nie ma gdzie i jak zawrócić ale jedziemy dalej i znajdujemy nawrotkę. Wbijam się do serwisu ale okazuje się, że chłopaki golą kosiarki.
Co prawda motocykle też sprzedają ale serwisu tutaj nie ma. Kierują nas 300 metrów dalej - tam jest serwis. Idę z buta bo nie ma jak zawrócić a jak się okaże że tam lipa to znów trzeba będzie krążyć. Po drodze mija mnie koleś na rowerze, który wcześniej rozmawiał z chłopakami i proponuje że mnie zaprowadzi do serwisu. Zachodzę na miejsce i okazuje się że serwis jest ale mechanik będzie dopiero o 9.00. Podjeżdżajcie. Wracam do chłopaków. Jest przed 9.00 a słońce napierdala tak że pot płynie ze mnie potokiem. Znów jazda kilka kilometrów coby nawrócić mimo że w linii prostej mamy na miejsce 200-300 metrów. Jesteśmy na miejscu. Spotykamy motocyklistę, który też czeka na otwarcie i mówi że jak tu nie da rady to chętnie pokaże nam drugi serwis który specjalizuje się w motocyklach bo w tym jest wszystko - skutery, quady, motocykle. W końcu wychodzi szef serwisu i zaprasza nas na tyły do warsztatu z którego wychodzi chłopiec (mechanik). Mlaska, pali fajkę , ogląda i już wiem że ten gość nam nie pomoże skoro naprawa uszczelniacza to według niego cały dzień roboty a i tak samego uszczelniacza nie mają. Mimo wszystko chłopaki bardzo chcą nam pomóc wykonują wiele telefonów i w końcu kierują nas do warsztatu Moto-Region, który po wyjaśnieniach telefonicznych zapewnia że jak podjedziemy to przyjmie nas bez kolejki i motocykl naprawi. Jedziemy.
Trochę kluczymy ale w końcu w otwartych drzwiach warsztatu wita nas uśmiechnięty Andriej. Wbijamy do środka jest przyjemnie chłodno, kawa, herbata co chcecie.
Gościmy się a Andriej zabiera się za robotę.




Nynek dostał szału bo ponoć motocykl miał być dopieszczony na wyjazd. Olej w lagach wymieniony…
Ale chyba nie był.





Nynek zostaje a my z Michałem gonimy wymienić kasę i kupić coś do żarcia. Po powrocie okazuje się że przy okazji Andriej wymieni również Anaki na Mitasy w Viaderku coby później nie tracić już czasu na szynomontażu.

Diagnoza Andrieja jest prosta - uszczelniacz jest ok to lagi są krzywe ale zrobi się tak żebyście objechali. Spędzamy w warsztacie następnych kilka godzin. Niezły folklor tam panuje bo oprócz warsztatu chłopaki sprzedają też motocykle, głównie Harleye i co chwila odpalają każdego z nich i wyprowadzają na krótką przejażdżkę po mieście. Hałas jaki generują motocykle jest taki że włączają się alarmy w zaparkowanych w pobliżu samochodach.
Do warsztatu co chwila ktoś podjeżdża. Chłopaki gadają, oglądają maszyny, wizyty w większości towarzyskie.

Zdziwienie nasze budzi koleś który przyprowadza nowiuśką Jawę 350.


Jest też Ducat

Andriej ma ciekawe motto w swoim warsztacie.

W końcu laga na miejscu i jej dokręcenie Andriej zleca młodemu chłopakowi (chyba praktykant) co okazuje się nieszczęśliwym pomysłem o czym dowiemy się na biwaku.
Wyjeżdżamy z Kazania. Szybki obiad i gonimy dalej chcąc uratować choć trochę z i tak straconego dnia. Zaczyna się ściemniać więc szybko szukamy miejscówki na nocleg. Zjeżdżamy z głównej drogi bo widzę rzekę na GPS, która okazuje się ściekiem z wydeptanymi śladami krów i mnóstwem komarów. Spadamy stąd i jakiś kilometr za wsią Stiepanowka znajdujemy kępę krzewów jakieś 50 metrów od drogi. Nie mamy ani czasu ani ochoty szukać dalej. Zostajemy.
Na miejscu komary mordercy i wysokie trawy. Rozpalamy ognisko i walimy piwko debatując nad dzisiejszym dniem. Postanawiamy wyruszyć max o 6.00 w dalszą drogę. Michał, któremu wszystko wpada w oko dostrzega że laga w Viaderku wystaje z mocowań o dobre 10 cm. Kurwa gówniarz nie dokręcił i laga na wybojach poszła do góry i oparła się o kierę. Znowu jutro w pierwszej kolejności musimy zająć się motkiem Nynka. Ognisko, piwko i kima. Jutro musimy nadgonić.a jeszcze czeka nas naprawa lagi.





Zrobione 330 km.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem