Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22.09.2016, 17:25   #21
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 10,791
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 godz 40 min 28 s
Domyślnie

Dzień 3

Granica białorusko - rosyjska - Włodzimierz

Wstajemy rano. Jest mokro, zimno i wiszą nad nami czarne chmury. Wpinam membrany dodatkowo wciskając się.w kalesony bo temperatura spadła do 8 stopni. Szybkie śniadanie i w drogę. Okazuje się że plan przejazdu przez Białoruś się.sprawdza bowiem granicy z Rosją w zasadzie nie ma. Tylko tiry przechodzą kontrolę a cała reszta po prostu jedzie dalej, żadnej kontroli.
Zaczyna padać i to dość mocno. Postanawiamy się zatrzymać i wrzucić drugie śniadanie a w zasadzie to głównie się.ogrzać bo pada i to mocno. Wrzucamy solankę i śledzika i poprawiamy naleśnikami.




Nie mamy zbytniej ochoty opuszczać cieplutkiego lokalu ale czas w drogę.
Deszcz ciągle pada i jest cholernie zimno. Zatrzymujemy się na jak się wydawało opuszczonej stacji benzynowej aby napić się ciepłej kawy. Odpalamy kuchenkę tuż przy dystrybutorze a jak się okazuje stacja działa i w środku siedzi kobieta, na której nasze gotowanie nie zrobiło najmniejszego wrażenia. Okazuje się też że Nynkowe obuwie nie sprawdza się w takich warunkach i należy je szybko reanimować. czynimy to niezastąpionym w takich sytuacjach Powertapem.



Jest dobrze ale przeprawa przez Moskwę dopiero przed nami. Kilkadziesiąt kilometrów przed Moskwą ruch mocno gęstnieje są światła i coraz więcej aut. Chcemy dojechać do MKADu i wylecieć na Niżny Nowogrod. Oczywiście gubimy drogę. Zatrzymuję się zapytać lokalesów o drogę i z tego wszystkiego zapominam rozłożyć stopkę. Afra wali się na mnie ale Nynek stojący obok przytomnie chwyta za gmole i udaje się utrzymać Afrykę w pionie. W końcu udaje nam się wjechać na MKAD z tym że navi głupieje.
Stajemy na stacji i pytamy tubylców w którą stronę tym MKADem mamy walić. Rosjanin odpowiada że w zasadze nie ma to znaczenia gdyż wylatujemy na Niżny a to prawie tyle samo w obie strony więc jak nam pasuje to w lewo a jak nie to w prawo. Na jedno wyjdzie. Lecimy w prawo.
Gonimy ale MKAD to masakra pasów tyle ile potrzeba 6,8,10,12 w zależności od fantazji kierowców. Choć jest bardzo gęsto to ruch jest w miarę płynny ale nie mam odwagi jechać pomiędzy autami cały czas ktoś zmienia pasy a tutaj niezbyt się zwraca uwagę na motocyklistów choć lolakes na ścigu poszedł pomiędzy samochodami pełnym ogniem.
W końcu udaje nam się wyjechać na właściwą drogę na Niżny więc zatrzymujemy się w McDonaldsie na żarcie coby nie tracić zbyt dużo czasu na posiłek. Po chwili znów jesteśmy w drodze i opuszczamy stolicę Rosji.
Po drodze dostaję jeszcze zjebę na stacji za tankowanie motocykla siedząc na nim. Przepisy tego zabraniają (Shell). Dodam że na Shellu w Rosji można najpierw zatankować a potem zapłacić - to jeden z nielicznych wyjątków.

Na przemian pada deszcz i wychodzi trochę słońca. Przejazd przez Moskwę dał nam w dupę i czujemy się mocno zmęczeni. Do tego ciuchy mokre. Po drodze zauważyłem reklamę hotelu we Włodzimierzu „Russkaja Dieriewnia”. No fajnie by było się wysuszyć i odpocząć na wyrku.
Robi się szaro i dość wolno zbliżamy się do Władimira. Docieramy szarówką. Szukając noclegu najpierw nacinamy się na hotel robotniczy a że jesteśmy przemoczeni, zmoknięci i głodni a obiekt nie ma parkingu, nie ma żarcia a łazienka gdzieś niby jest. Ciut dalej po drugiej stronie ulicy jest kolejny obiekt. To właśnie hotel, którego reklamę widziałem.





Idę zagadać do recepcji. Cena kosmiczna 120 pln od łba. Bierzemy, w cenie śniadanie i strzeżony parking. Dostajemy wielki apartament z wanną. Można się.w końcu zagrzać bo aura spuściła nam wpierdol straszny dzisiejszego dnia. Szybka kąpiel i ruszamy na drugą stronę ulicy do ormiańskiej knajpy na kolację i piwko.



Żarcie zajebiste, piwko równie dobre.



Ok 10 lądujemy w łóżkach. Jutro ciężki dzień, planujemy dojechać do Kazania. Zasypiamy niemal natychmiast. Najechaliśmy 680 km.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem