W zgranym duecie mozolnie osiągamy jakąś stację, gdzie usiłujemy ogarnąć sytuację i swoje położenie. Nie jest to łatwe, ponieważ nikt nie rozumie kompletnie nic w jakimkolwiek języku oprócz tureckiego. Wiemy, że do domu mamy niecałe 1800 km, a do Istambułu kilkadziesiąt.
W opcji ubezpieczenia Marcin ma holowanie pojazdu za granicą. Po telefonicznej rozmowie z numerem PZU podanym na polisie wydaje się, że jesteśmy uratowani. PZU działa, działa w naszej sprawie. Przyślą pomoc drogową i jakoś to będzie. W trakcie czekania na pomoc kilka razy zmieniła się osoba obsługująca naszą sprawę, więc co jakiś czas trzeba było opowiadać wszystko od początku. W końcu co któryś telefon zaczęła również dzwonić „strona turecka”. Ten kurewski termin „strona turecka” do dziś wypowiedziany szeptem przy uchu budzi mnie z krzykiem ustach.
|