Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.06.2010, 18:19   #4
Beddie
instruktor jazdy
 
Beddie's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kraków
Posty: 365
Motocykl: XT600E
Beddie jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 12 godz 16 min 0
Domyślnie

Rano, po ogarnięciu burdelu zrobionego po ciemku ruszamy do Turcji. Przejazd przez granicę to spore przeżycie. Przejście w Edirne robi wrażenie. Trzeba przebić się przez kilka stanowisk po kolei, w każdym (mniemam, że pozornie) robi się to samo. Smutny pan sprawdza wszystkie dokumenty, zadaje pytania po turecku. Zajmuje to kilka do kilkunastu minut w każdym z okienek. Uzyskując szereg niezwykle ważnych pieczątek i podpisując się pod jedną z nich we własnych paszportach wjeżdżamy na teren Turcji, gdzie witają nas flagi. Od mikroskopijnych do gigantycznych. Wszędzie.
Na drodze równoległej do autostrady, po kilkudziesięciokilometrowej walce z autobusami starszymi, niż ja, a nieznacznie młodszymi od Marcina i ciężarówkami w podobnym wieku, poddajemy się i wjeżdżamy na autostradę.

Turcja od strony Bułgarii jest brzydka. Dużo dziwnych fabryk, dymiących kominów i blokowisk. Zachwyt nad krajobrazem dobrze ujęło pytanie Marcina: „No i gdzie te, kurwa, palmy?” Zadziwia ilość stacji benzynowych (o cenach paliwa nie wspomnę, bo jeszcze się nie mogę otrząsnąć). Wydaje się, że w Turcji panuje zasada, że kierowca nie może stracić z oczu stacji paliw. Często stoją jedna za drugą, granicząc płotem. Zatrzymując się na kilku z nich ,celem wymiany płynów w organizmach słyszymy dwa pytania – skąd jesteśmy oraz tytułowe – najczęściej niegramatyczne – łicz beter?. Grzecznie, acz kłamliwie odpowiadam, że w zasadzie afryka i tenera są równie dobre.
Beddie jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem