Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11.02.2012, 21:45   #1
zombi


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Gdańsk
Posty: 1,155
Motocykl: exc 250 2T :)
zombi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 12 godz 15 min 2 s
Domyślnie jakie moto - chwila refleksji

... Fajny początek artykułu, trochę też do Nas ( fragment poniżej, http://www.scigacz.pl/Ocena,motocykl...ego,17586.html )




Na pewno pamiętacie pierwsze sceny z filmu „Szeregowiec Ryan”. Opada rampa barki desantowej i zaczyna się rzeźnia. Inwazję Normadii mamy już za sobą, ale ciągle można poczuć klimat tamtych chwil. Wystarczy, że w sieci pojawia się prezentacja lub test jakiegoś motocykla. Czasem wystarczy nawet sama wzmianka, aby rozpętało się piekło. Zabieramy się za ocenianie motocykli. Obowiązkowo obrywa BMW (wiadomo – testy kupione, sypią się na potęgę, wyglądają jakby chorowały) potem do gardeł skaczą sobie miłośnicy japońskich marek (w Kawasaki pękają ramy, Hondy biorą olej, w Yamahach padają skrzynie, a Suzuki są dla kogoś, kto lubi nosić spodnie bez pośladków), aby zjednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi jakim jest rzecz jasna wszelkiej maści włoszczyzna (której nie ma gdzie serwisować, która rozpada się od samego stania i ma wieczne problemy z elektryką). Bez echa nie przejdzie też jakikolwiek tekst na temat Triumpha (nie odpalają i rdzewieją jakby były garażowane na bagnach), Husqvarny (złom), KTMa („Ready to explode”), Moto Guzzi (działają i wyglądają, jakby opuściły fabrykę przed ukończeniem) i tak można by wymieniać w nieskończoność…
Przyglądając się tej ciętej i bezlitosnej krytyce, tym zapalczywym dyskusjom często tak daleko wychodzącym poza granicę dobrego smaku, że nie bardzo wiadomo jak do niej wrócić, można dojść do wniosku że właściwie nie ma żadnych fajnych motocykli na rynku. Że pomimo wieku z hakiem produkcji i doskonalenia jednośladów ciągle się one do niczego nie nadają. Czy aby na pewno?
zombi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem