Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17.12.2019, 18:53   #39
Freedom
 
Freedom's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2019
Miasto: Kraków
Posty: 43
Motocykl: CRF1000L/DCT AS
Freedom jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 2 godz 50 min 2 s
Domyślnie

Dzień 8
Dzisiaj chciałbym poznać dwie słynne francuskie przełęcze w wysokich Alpach col de lIseran i col de Izorad oraz to, co uda się dodatkowo zaliczyć po drodze. Ruch motocyklowy spory. W zasadzie im bliżej szczytów tym więcej jednośladów. Jako, że mamy niedzielę znaczna część bractwa pomyka sobie wybitnie weekendowo. Są i amatorzy dalszych podróży, których demaskuje bagaż załadowany na różne części motocykli. Przemierzając kolejne kilometry obserwuję pełen przekrój stylów jazdy. Od turystycznego, poprzez dynamiczny, a na wariackim kończąc. W pewnym momencie udziela mi się ten ostatni, tym bardziej, że pogoda wybitnie kusi. Przełączam tryb na sport 3, wciskam manual - ognia! Gaz, redukcja, awaryjne hamowanie, coraz większe pochylenia oraz rosnąca prędkość. Pomimo sporego obciążenia Afryka daje radę. Po godzinie takiej radochy nachodzą mnie czarne myśli. Do domu raczej daleko. A co będzie jeśli zaliczę szlifa? Perspektywa bliskiego spotkania ze służbą zdrowia powoduje u mnie gęsią skórkę. A jak skazuję kogoś z naprzeciwka to co policja, sąd? O nie, tylko nie oni. Powracam do normalnych prędkości.

Nad Jeziorem Mont-Cenis (Francja)
1.jpg


Nareszcie trochę szybszej jazdy. Na przełęczy Mont-Cenis jest gość, który pstryka fotki wszystkim przejeżdżającym. Można je później pobrać z jego strony internetowej za opłatą
2.jpg


Col de LIseran znana powszechnie z wyścigów kolarskich Tour de France nie może pochwalić się dobrą nawierzchnią. W sumie w Alpach nie brakuje przełęczy o jeszcze gorszym asfalcie lub nawet płytach ale myślałem, że skoro gości tam prestiżowa impreza, to ktoś w końcu pomyślał o ulżeniu zawodnikom. Na szczęście dla Afryki takie problemy nie istnieją. Pomimo tego staję od czasu do czasu na podnóżkach, do czego zachęca konstrukcja motocykla. Osiągnąwszy szczyt podziwiam przez chwilę księżycowy krajobraz i kieruję się z powrotem do Włoch.


Na przełęczy col de LIseran dominują motocykliści
3.jpg


Postój na zdjęcie na przełęczy col de LIseran
4.jpg


Jezioro Mont-Cenis
5.jpg


Obiad w przydrożnej knajpce
6.jpg


W tunelu doczepił mi się do błotnika jakiś nowobogacki goguś wielkim białym suwem. Dojeżdża, świeci długimi. Jest ostrzeżenie o fotoradarze i ograniczenia do 70, więc muszę się pilnować tyko, że nie ma mu gdzie zjechać. W końcu nieco przyspieszam, bo gościowi wyraźnie odbiło. Nagle widzę charakterystyczny błysk w lusterku. Orzesz ty bandyto! Mam tylko nadzieję, że jego też uwiecznili na zdjęciu. Po wyjeździe z tunelu jeszcze coś gestykuluje. Skręcam, więc na moment w prawo i puszczam pajaca przodem.
Późnym popołudniem jestem znowu we Francji. Po minięciu miasteczka Briancon czeka mnie kolejna przełęcz col de Izorad. Tym razem asfalt super, jest dość stromo, co chwila trzeba pokonywać ciasne zakręty. Zaczyna lekko padać, zatrzymuję się aby wypić trochę wody, gdy z przeciwnej strony podjeżdża do mnie motocyklista na skuterze z pasażerką. Wyraźnie chcą się czegoś dowiedzieć tylko, że zapytania artykułują wyłącznie po francusku. Moje próby przejścia na inny język to jak rzucanie grochem o ścianę. Przechodzimy na język migowy. Kierowca pokazuje palcami raz to na niebo, raz to na drogę. Już wiem. Chce się dowiedzieć, czy w dole pada i czy warto zakładać na siebie strój przeciwdeszczowy. Odszukuję w swoim ubogim słowniku określenia adekwatnego do zaistniałej sytuacji. Wyraz petit (mało) natychmiast wywołuje uśmiech zadowolenia na twarzy podróżników. Po czym ruszamy każdy w swoją stronę.


Krótki postój w drodze na col dIzorad (Francja)
7.jpg


Krajobraz col dIzorad
8.jpg


Niemal zawsze jadąc przez większą przełęcz cierpię na poważny dylemat. Co właściwie powinienem robić. Czy cisnąć ile fabryka dała, jednocześnie doskonaląc technikę jazdy? A może wręcz przeciwnie rozkoszować się pięknem otaczającej przyrody, lub wybrać jeszcze inną opcję np. skupić się na robieniu zdjęć. Dochodzę do konkluzji, że ideału nie ma. Najlepiej będzie przeplatać ze sobą różne warianty w zależności od bieżącej sytuacji. Docieram do zamku Quayras położonego w niedalekim sąsiedztwie przełęczy ale jest już za późno na zwiedzanie, dlatego automatycznie dopisuję go do listy moich celów w przyszłości.


Zamek Quayras (Francja) musi na razie na mnie poczekać
9.jpg


Wąwóz w parku regionalnym du Cueyras (Francja)
10.jpg


Znalezienie noclegu przebiegło sprawnie. Mini hoteliki są zawsze najlepsze. Tu oczywiście silę się na francuski. Idzie nieźle i ku mojemu zadowoleniu błyskawicznie dochodzimy do porozumienia. Żadnych paszportów, zbędnych meldunków, nikomu niepotrzebnych rachunków, po prostu casch z ręki do ręki. Jest nawet specjalny garaż dla motocyklistów. Zaprowadził mnie do niego jakiś Francuz, z którym wdałem się w długą "dyskusję" na temat Yamahy FJR 1300 oraz braku dźwigni zmiany biegów w Afryce. Z mojej strony są to pojedyncze słowa i cały wachlarz języka migowego, natomiast mój rozmówca posługuje się piękną francuszczyzną. Mądre przysłowie mówi: jak ludzie chcą się porozumieć to język nie jest żadną przeszkodą.

c.d.n.

Ostatnio edytowane przez Freedom : 17.12.2019 o 20:24
Freedom jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem