Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.01.2019, 19:05   #22
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 10 godz 31 min 12 s
Domyślnie

Rano jedziemy na północ wzdłuż granicy z Chinami. Przy pierwszej okazji, żeby zjechać nad rzekę próbujemy przerzucić kamień na druga stronę ale trochi za daleko.



Robię pamiątkową fotkę z moim rumakiem, ale jak się okaże w przyszłości będziemy znacznie bliżej.



Lecimy białą dróżką na mapie cały czas w zasięgu wzroku największego eksportera koszulek i pyrkamy sobie w pięknych okolicznościach przyrody.





Jedziemy i jedziemy a tam żadnych większych wiosek żeby coś zjeść.



Zaczyna robić się nerwowo bo jak brakuje cukru to człowiek wkur%*&y. Na szczęście choć dużo za późno znajdujemy jakiś przydomowy bar i bez wybrzydzania pokazujemy na migi, ze jesteśmy głodni. A że inspekcja kuchni wypadła pozytywnie.





Zamawiamy Kurczaka z ryżem ;O. Pijemy piwko podziwiamy lokalny folklor.



Na przeciwko robią coś z ryżem. Suszą? a może coś innego nie wiem - głupi jestem.



Dostajemy oczywiście coś niejadalnego. Daje babce kalkulator co by wstukała cenę, podaje jakąś z kosmosu, wpisuje swoją ona kręci głowa. Ja stanowczo mówię, ze tyle nie zapłacę i chuj. Roześmiała się (chyba) i wzięła tyle kasy ile jej dałem. Pewnie po tym co zostawiliśmy na stole najadło się kilka osób, no ale co... This is Vietnam.



Zatrzymujemy się po drodze gdzieś na fajkę i oddanie Fanty tym razem dopadło Ecza i udaje mi się zrobić fotkę o dziwo Faceta który coś tam pewnie pracuje i do tego nosi dziecko co na prawdę rzadko się zdarzało gdyż w 99% to zajęcie dla kobiet.



Mija 10 min jak Eczo wraca a patrzę a obok nas siedzi jakiś gościu i się przygląda. To się ojciec przysiadł i też się gapi. Takie sytuacje kiedy ktoś się zatrzymywał na drodze 5m od nas i stał bez słowa i się patrzył zdarzały się codziennie. Na początku dziwne i krepujące jak stają się codziennością to można przywyknąć



Po przejechaniu jakiś 150km droga się kończy i zaczyna szutrowo kamienisty odcinek ale, że do wioski tylko 30km a do zmroku 2h po browarze na wzmocnienie ruszamy.

Idzie wolno, Dziunia nie ogarnia, w pewnym momencie zatrzymuje się koło mnie jakiś typ i wymachuje rękoma - jak się okazało tłumaczył, ze Dziunia leży. Jak przyjechała cała w piachu to powiedziała iż grupka dziewczyn jej pomogła podnieść skutera i wszystko ok. Ale łzy w oczach były. Dojechaliśmy już jak zaczęło się robić ciemno.







Wbijamy do hotelu bierzemy prysznic i idziemy zwiedzać. Jak każdy z nas chciał spróbować psa to po takich widokach mu się odechciało i w sumie zauważyliśmy takie sceny już drugiego dnia więc przestało to robić na nas wrażenie chociaż lekki wkurw pozostawał.



W nocy psy wyły strasznie, zarzynali jakieś zwierzeta. Okna były nieszczelne a ściany cienkie, do tego w tym hotelu wynajmowano pokoje na godziny a w każdej szafce i w kiblu były kondony. Dziwne plamy na kołdrach zobaczyliśmy dopiero rano.
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem