Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17.01.2021, 20:03   #21
zylek
 
zylek's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jul 2017
Miasto: Helvetia (BL)
Posty: 460
Motocykl: CRF1000L, H701 E, betinka 300RE, Tryplak 765
Przebieg: 43kkm +
zylek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 9 godz 19 min 3 s
Domyślnie Strada dell'Assietta

W Środę 22.07 śpię długo i zbieram się niespiesznie. Czuję lenia tego dnia, nie zrobiłem nawet jednego zdjęcia. Lipa!

Ślad z tego dnia wygląda tak.

trasa_20200722.jpg

Ruszam chwilkę przed 10;00. Poprzedniego dnia chciałem przejechać strada dell'assietta, bo w środę pomiędzy 9:00 a 17:00 jest zamknięta dla ruchu zmotoryzowanego. Dodatkowo po południu ma padać. Jest jednak nadzieją na rozpogodzenie od 16:00. Postanawiam pokręcić się trochę po okolicy, zjeść obiad i zaatakować na wieczór assiettę. Dzień jest bardzo długi, więc myślałem, że spokojnie dam radę przejechać na drugą stronę. Zaczyna padać około 13:00, wbijam więc w Oulx do tratorii. Tratoria w ogrodzie, na stołach ceraty, jedzenie pyszne! Czekam aż przestanie padać i zrobi się nieco bliżej 17:00. Leje do 16:00, więc mam wymówkę, żeby siedzieć i napychać się pysznościami. 16:30 ruszam na assiete. Ludzi mało, motków w ogóle, ale napieram. Dość mokro ale błota się nie spodziewam. Pierwszy większy podjazd, wygląda niezbyt strasznie, bo droga świetnie utrzymana. Jest za to długi i bardzo stromy. Widać z dołu, że ma dwie części. Postanawiam zaatakować pierwszą na rozpędzie. Mokry szuter w połączeniu z mocno już zmęczonym TKC 80 na tyle, powodują że w 2/3 podjazdu koło zaczyna mi buksować i staję. Jak jest stromo zdaję sobie sprawę dopiero teraz. Ledwo trzymam równowagę i próbuję zawrócić motocykl. W dodatku prognoza się nie sprawdziła i zaczyna znowu padać. Odpuściłem sprzęgłem i zawróciłem na tyle że moto stanęło prawie w poprzek. Jeszcze trochę machania kierownicą i już mam spadek z przodu. Ruszam i nie zauważam większego kamienia. Przednie koło trochę się ślizga a trochę przechyla całe moto na lewy bok, tak że motocykl skręca poza drogę. Jeszcze dobrze nie siadałem, więc do hamulca nie dostaję. Ląduję w trawie na poboczu. Uszczerbku na zdrowiu nie stwierdzam. Podnoszę moto, wydaje się całe. Próbuję podjechać jeszcze raz ale sytuacja się powtarza z wyjątkiem, wyjebki. No cóż, tego dnia nie pisana była mi assietta. Zjeżdżam z powrotem do Oulx z zamiarem wymieniania tylnej opony na coś z bieżnikiem. Przejeżdżając dnia poprzedniego widziałem, że przy stacji benzynowej jest wulkanizacja i mieli sporo opon enduro. Zajeżdżam, zamknięte a na drzwiach numer telefonu. Dzwonię. Pan po włosku coś szumi i przekazuje telefon żonie. Ta całkiem nieźle mówi po angielsku. Niestety nie pomogą, bo są poza mieściną przez 4y dni. No tak, stacja działa bezobsługowo 24h/d więc czemu nie. Pytam jeszcze gdzie najbliższa wulkanizacja albo serwis motocyklowy. Mówią, że w kierunku turynu z 1h jazdy, ale dziś już za późno. Zrezygnowany zwracam się jeszcze po radę do wujka google. Jedyne co znajduję, to wypożyczalnia sprzętów enduro. Dzwonię. Jakoś się dogaduję. Gość ma oponę na tył w rozmiarze do Huśki. W międzyczasie deszcz przybrał na sile. Teraz to już leje. Myślę może dobrze, że odpuściłem. Kupuję metzelera 6 days. Wymiana idzie po grudzie jakoś. Gość jakby robił to pierwszy raz w życiu. Jakoś się udaje. W międzyczasie tłumaczy mi, że biznes musiał zamknąć, jak KTM zabierał się za zakup GasGas, z którym ów człowieczek współpracował. Faktycznie prawie same maszyny gasgas w garażu stoją. Przykre. No nic płacę, daję jeszcze napiwek, bo przecież po wieczorze i musiał zamknąć biznes. Wycofuję się do dobrze znanego B&B Edelweiss. Na miejscu okazuje się, że bez Booking cena jest prawie 30% niższa. Idę jeszcze na kolację i w kimę.

W czwartek 23.07 ruszam koło 9:00. Ślad z tego dnia wygląda tak.

trasa_20200723.jpg

Pogoda jest niezła, nie pada, ale jest mocno mokro, bo w nocy dłuższy czas jeszcze lało. Tankuję tylko i jadę atakować assietta. Na podjeździe, na którym dnia poprzedniego skapitulowałem, obieramy trasę bokiem przez las. Kończy się tak



Zjeżdżam i podjeżdżam drogą na której skapitulowałem dnia poprzedniego Assietta cudowna. Szuter trochę mokry, dzięki czemu prawie w ogóle się nie kurzy.

IMG_1159.jpg

W miarę progresu okazuje się, że spotykam coraz więcej motocyklistów. Mijam nawet dwóch gości na vespach. Zastanawiam się jak oni zjadą tym szlakiem, którym ja ledwo podjechałem!? Szacun.

230720_offroad_AS_00365.jpg

Na jednym z podjazdów czuję, że tył zaczyna tańcować, niewspółmiernie do jakości nawierzchni i użycia manetki. Zatrzymuję się, w pełni odsłonięty teren, przy parze na GSie. Z tyłu kapeć. Nosz $%#@a. Pan z GSa wypożycza mi pompkę nożną. Ja wziąłem tylko rowerową ręczną, zresztą pierwszy i ostatni raz. Dobijam powietrza ale słychać, że powoli schodzi. Ruszam wentylem i już wiem, że skończy się na wymianie dętki. Gość dnia wczorajszego musiał ja przyszczypać i jak ruszam wentylem to uchodzi bardziej albo słabiej. Alternatywnie, mogłem ją przekręcić oponą na podjeździe. Postanawiam na resztce powietrza zjechać niżej w cień. Ujeżdżam kilkaset metrów i znajduję trochę cienia i dogodne miejsce do wymiany.

IMG_1160.jpg

W międzyczasie pojawia się lokales, który pomaga mi w zmaganiach.

IMG_1161a.jpg

Umowny Włoch, przepraszam ale imienia nie zapisałem a oczywiście zapomniałem, zaproponował nabić oponę swoją pianką nbaprawczą. Już prawie bierzemy się za robotę, kiedy okazuje się, że wentyl odseparował się od reszty dętki, więc z napełniania piankę nici. Mam dętkę na przód, więc zmieniam. Jeszcze robię z gorilla-tape i starej dętki opaskę, bo stara się poddała na tym krótkim odcinku, do tego stopnia, że część została gdzieś na assietta.
Ponaprawiałem. Zatrzymuje się 4x4 i dobijam powietrza z kompresora, co mnie bardzo cieszy, bo zacząłem machać pompką, ale szło jak krew z nosa.

IMG_1163.jpg

Dzwonię do człeka, co mi poprzedniego dnia zmieniał oponę. Nie odbiera, oczywiście! No nic, zjadę na dół i poszukam opcji. Umowy Włoch, tłumaczy mi jeszcze jak zjechać, żeby nie jechać po tej stromiźnie co rano pokonałem. Droga okazuje się mega łatwa. Teraz wiem gdzie vespy pojechały. Na dole kolejny telefon do człeka od oony. Dalej nie odbiera. Szukam i ze 40 min drogi, po stronie francuskiej znajduję serwis motocyklowy. Pytam po angielsku czy ma dętkę na tył do husqvarny 701. Mówi bardzo słabo po angielsku i przyznaje, że nie rozumie, ale żeby przyjechać i coś poradzi. Warsztat nazywa się Nico Moto a na miejscu okazuje się, świetnie wyposażonym serwisem motocyklowym. Widzę dużo opon, akumulatory, co tam jeszcze. Polecam! Pan sprzedaje mi ekstra grubą dętkę michelina i nową opaskę na felgę. Całość może 15-20 min.

Jest już po 17:00. Postanowiłem zaatakować jeszcze raz Assiettę tego samego dnia. Lecę jak wiatr. Assietta przepiękna. Ruch, żaden, no bo kto normalny pcha się o 18:00 na przełęcz.

IMG_1175.jpg

Przejeżdżam ją na zgrzaniu, na zaliczenie i o około 21:00 rozbijam się na polu namiotowym po drugiej stronie przełęczy.

IMG_1186.jpg

Okazuje się jeszcze, że w tym całym zamieszaniu zgubiłem moją kolację gdzieś po drodze. No trudno mam jeszcze worki liofilizowane, więc głodować nie będę. Na szczęście, piwko było lepiej zabezpieczone.

Powoli dociera do mnie, mimo zaliczenia średniego dnia, w sumie drugiego z rzędu, jak bardzo podoba mi się to miejsce. Ludzie zasadniczo przyjaźni, małym wyjątkiem był rolnik z somelier. Trasy przepiękne. Miejsca do jeżdżenia i biwakowania dość, nawet znalezienie czegoś na dzikusa nie stanowi większego problemu. Trochę mi szkoda przejechania na szybkości Assietty, ale już wiem, że na pewno tu wrócę

Ostatnio edytowane przez zylek : 18.01.2021 o 23:45 Powód: zdjęcie z karuzeli zdjąć musiałem
zylek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem