Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11.01.2013, 07:33   #15
Louis
 
Louis's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Międzyzdroje
Posty: 598
Motocykl: CRF1000L
Louis jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 41 min 9 s
Domyślnie

Namioty rozstawiliśmy wyjątkowo sprawnie, pomogły nam bardzo przekonywujące błyskawice na horyzoncie. Całą noc rozświetlały niebo, na szczęście za wysokim pasmem gór i żadna kropla deszczu do nas nie dotarła.
Rozpaliliśmy małe ognisko. Tańczące, pomarańczowe płomienie oświetliły nasz miniobóz, w tym objuczone motocykle. Zrobiło się cudnie jak na reklamie touratecha. Wraz z pierwszą otwartą konserwą zjawił się całkiem ładny pies. Gość w dom, Bóg w dom. Poczęstowany towarzyszył nam aż do capstrzyku, który wypadł już po północy.
W związku z tym, że tego dnia wypadały urodziny mojej starszej córki, wymienilismy kilka zdawkowych smsów. Dokładnie 23. Korespondencja z córką nie wymaga ode mnie jakiejś szczególnie wyżyłowanej koncentracji. Więcej czasu zajmuje mi czytanie niż odpisywanie. Moja aktywność w zasadzie ogranicza się do kilku wcześniej przygotowanych szablonów. Najczęściej używam tego przypisanego do wytartego już klawisza nr7 z tekstem; “Tak, kupię Ci.” Tak czy inaczej trwało chwilę nim zapadłem w sen sprawiedliwego. Sprawiedliwość długo nie trwała. Zostawiliśmy na zewnątrz torbę ze śmieciami i teraz najwyraźniej była w użyciu. Coś się do niej dobrało. Sądząc po dźwiękach szczególnym powodzeniem cieszyła się puszka po konserwie turystycznej. Podejrzewałem, że to “całkiem ładny pies” wrócił. Kilka pacnięć w namiot od środka spłoszyło intruza. Bartek tylko wtrącił czy to na pewno był pies, czy nic większego. Na pewno. Śpijmy.



Nie od razu runąłem w objęcia Morfeusza. Ze względu na naszą miejscówkę, napadła mnie właśnie refleksja jak często ludzie mylą Morfeusza z Orfeuszem, a różnica jest ogromna. Morfeusz to grecki bóg, patron środków nasennych i używek o podobnym działaniu. Nie wiem jak miała na imię jego matka ale nie wykluczam że Melatonina. Natomiast Orfeusz to chłop z krwi i kości. Trochę poeta, trochę muzyk, wspominałem go nie bez powodu. Pochodził z Tracji, a dokładnie właśnie stąd, z bułgarskich gór. Dlatego jeśli ktoś nieco górnolotnie twierdzi, że był w objęciach Orfeusza, to jakby się przyznał, że noc spędził w ramionach bałkańskiego górala.
Tak na marginesie, to niezły był z niego adwenczer. Lubił przygody, lubił wyprawy. Najdłuższą po złote runo, zaliczył z Jazonem, takim ówczesnym Kowalem czy Kajmanem. Ekipa była ologowana jako Argonauci, jest parę relacji o tym wypadzie w necie.
Orfeusz miał gadane, jak to poeta. Do tego był Jacksonem i Hendricksem swoich czasów, ogarniał struny, a i z płuc potrafił pociągnąć. Niestety źle skończył za sprawą Menad, młodych i wiecznie pijanych, kobiet. Stracił dla nich głowę. Dosłownie. Cóż czasy się zmieniają, a faceci średnio...



W tym momencie obudziły mnie głosy szwagrów, coś bełkotali do siebie bez sensu przez namioty. W takim momencie! W Maroku nawet prawo zwyczajowe zabrania budzić dzieci gdy uśmiechają się przez sen, bo zakłada się, że śnią im się anioły. Jak człowiek dorasta to mu się nieco zmienia wyobrażenie aniołów ale uśmiech ten sam. Dlatego jestem zdania, że budzenie faceta po 40-tce, któremu śnią się młode, pijane kobiety, powinno być ścigane z urzędu!
Byłem wściekły do granic możliwości. Granice te jednak zostały przekroczone klika sekund później gdy zerknąłem na zegarek. 4:30. Ożeszszsz........ CZWARTA TRZYDZIEŚCI!!! Co jest?! To już Niemcy mieli więcej taktu i Westerplatte zaatakowali później.
Ja też postanowiłem walczyć. Nie wstaję. Nie ma mowy. Prawie godzinę się miotałem w nadziei że się zamkną i zasnę. Szwagry wprost przeciwnie, rozkręcili konwersacje jeszcze bardziej. I głośniej, bo nie wiedzieć czemu śpią w osobnych namiotach. Każdy w swoim, więc się przekrzykują przez te szmaty. To bardzo podejrzane, bo co do zasady redukujemy bagaż do minimum zarówno jeśli chodzi o ciężar jak i objętość. Wiadomo w terenie każdy kg mniej działa na korzyść nosiciela. Mój komplet menażek, to jeden metalowy kubek. Demontujemy w motocyklach stelaże, podnóżki pasażera. Wyszukujemy lekki i niewielki sprzęt turystyczny. Śpiwory, maty, namioty. No właśnie namioty. Zwykle bierzemy jeden namiot na dwie osoby. Dzielimy się wspólnym bagażem. Jak jeden bierze namiot, to drugi kuchenkę i narzędzia itd. A tu nagle taka rozpusta - osobne kwatery dla każdego denata.
Nie rozumiem, już kiedyś spali razem. Może coś się wtedy wydarzyło? Zaiskrzyło? Może nie chcą wystawiać na próbę swojej rozchwianej orientacji? Powiało “Tajemnicą Brokeback Mountain”.



W zasadzie to ich sprawa, generalnie jestem tolerancyjny. Sam mógłbym np. zbliżyć się z dziewczyną o połowę ode mnie młodszą i zupełnie nie napawa mnie to niesmakiem. Jednak to, że mnie obudzili o tak nieludzkiej porze, to już nie tylko ich sprawa. Zresztą ta dwumetrowa rozłąka ich przerosła i przenieśli panel dyskusyjny przed namioty. To z kolei przerosło już moją tolerancję. Wygramoliłem się na zewnątrz i w krótkich żołnierskich słowach wyłuszczyłem co o tym myślę. Odpowiedź mnie zabiła. Stwierdzili, że świt taki piękny i wcale nie jest tak wcześnie bo w Bułgarii czas jest przesunięty o godzinę. Oszaleję. Jak można w 70 godzin stać się Bułgarem? Co to ma być? Lans na Orfeusza? Ja znam Exa, dobry z niego kumpel ale poezji w nim tyle co na kwicie parkingowym. Jedyny kwiat, który go w życiu poruszył, to kalafior. Z masłem.
__________________
Louis, motocyklista niedoskonały.
Louis jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem