Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28.09.2018, 09:27   #5
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,141
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 9 godz 5 min 52 s
Domyślnie

Chyba każdemu znajome jest to uczucie tuż przed momentem kiedy wsiadasz na motocykl, żeby wyruszyć w podróż. Jakakolwiek ona by nie była, bliska czy daleka, samotna czy z przyjaciółmi.
Człowiek jest już myślami gdzieś daleko, słyszy warkot silnika, wiatr, widzi umykający asfalt i krajobrazy. Ja miałem jeszcze przesiedzieć tak 4 godziny w biurowcu, z niebezpiecznie pięknym, aż po horyzont widokiem z okna. Nic więc dziwnego że męczyłem się okrutnie. Dodatkowo zachodziłem w głowę cóż to za dziwny dźwięk dobiegał mnie z mojego motocykla, kiedy rano dojeżdżałem obładowany tobołami do pracy. Dziwny metaliczny, coś jakby łożysko... nie to przecież niemożliwe, nie w dzień wyjazdu. Odgoniłem tę myśl natychmiast, nie, tak przecież nie może być. Nie powiem mam czasem pecha jak każdy ale byłaby to, sami przyznacie, lekka przesada.
Pomimo południowej pory miasto było zakorkowane, robiło się coraz cieplej. Szybko odgoniłem wizję odwiedzenia serwisu, zobaczę co będzie po drodze pomyślałem. Najwyżej ogarnę temat w rodzinnym Rzeszowie u znajomego z dawnych czasów. Z bananem na gębie ominąłem w miarę szybko korki na Racławickich i Kraśnickiej i około południa, kiedy Miasto wypluło mnie i moją Afrykę ze swoich drogowych arterii, pognałem drogą S17 na południe. Humor jeszcze bardziej mi się poprawił kiedy podczas tankowania na stacji w Kraśniku okazało się, że winowajcą dziwnego metalicznego odgłosu było nie łożysko, lecz dodatkowy kluczyk który dopiąłem to kluczyka ze stacyjki. Kilometry leciały jeden po drugim, przejechałem się obwodnicą Rzeszowa koło Świlczy, gdzie spędziłem całe swe dzieciństwo jako wałęsający się wszędzie po okolicy gówniak. Zamiast jednak dać się ponieść nostalgii odkręciłem manetkę i dałem się ponieść Afryce.
Snułem się nieśpiesznie powoli zachłannie chłonąc widoki i zapachy skoszonych traw i bukowych lasów. W Barwinku, popijając kawę na krawężniku, jako telefoniczny laik stwierdziłem że chyba coś jest nie tak z ładowaniem tego cholernego smartfona. Na szczęście przy pomocy taśmy izolacyjnej udało się ogarnąć temat wyrobionego gniazdka zasilania, stosując zaś technologię ralie przy pomocy szarego tejpa i paska od spodni z czasów głębokiego PRL, zamocować stabilnie telefon do motocykla.
Na nocleg zatrzymałem się na Słowacji na polu namiotowym, nad zbiornikiem wodnym w Novej Kelcy. Tuż obok miejsca, w którym przyszło mi rozstawić namiot, od kilku dni w przyczepie kempingowej, która wyrejestrowana stoi tu obok wielu sobie podobnych od lat, mieszkało sympatyczne starsze małżeństwo. Nie pomnę kim z zawodu była ona ale on był emerytowanym nauczycielem geografii. Porozmawialiśmy trochę przy piwie o tym i tamtym, o łażeniu po górach, podróżach, życiu w dawnej Czechosłowacji. Nawet wódka była, to nic, że ciepła. Wieczorem grzecznie się pożegnałem i wsunąłem do śpiwora w namiocie. Nie lubię planować ale pomyślałem, że całkiem miło byłoby się tu zatrzymać na powrocie, wykąpać w ciepłym zalewie i schłodzić się jakimś browarem. Przez otwarty tropik spoglądam na wodę i uzupełniam notatki. Noc jest ciepła i romantyczna. Stado wyłączonych z ruchu przyczep kempingowych przyczaiło się na stromym brzegu a księżyc odbija się w spokojnych falach zalewu. Po kempingu przechadzają się nastoletnie Słowaczki, którym przytrafił się wspólny nudny wyjazd z rodzicami. Jestem chyba jedynym motocyklistą, który przybłąkał się tutaj dziś wieczorem. Chmury, które zbierały się po południu zapowiadając deszc,z zostały rozpędzone przez ostatnie podmuchy wieczornego wiatru. Zapowiada się piękna noc. Dojadam ostatnią kanapkę od Ani. Nawet komary, które brzęczą mi pod tropikiem są tutaj sympatyczne i dają się szybko zabić. Zasypiam z myślą. Że Słowacja jest całkiem i nadspodziewanie miła. Miejsce na kempingu i piwo kosztują niewiele, reszta – cisza, spokój, grające wieczorny koncert świerszcze, ciepłe jezioro, mili ludzie i cała reszta są całkowicie za darmo.
Jutro Rumunia.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg P1010154.JPG (36.3 KB, 716 wyświetleń)
Typ pliku: jpg P1010153.JPG (88.1 KB, 30 wyświetleń)

Ostatnio edytowane przez Gończy : 28.09.2018 o 10:10
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem