Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.10.2015, 20:59   #8
Marulin
 
Marulin's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2013
Posty: 79
Motocykl: DL650, XT660Z
Marulin jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 21 godz 12 min 26 s
Domyślnie

28.08.2015 jedziemy droga wojenną w stronę Stiepansminda, czyli dawniej Kazbegi. Pogoda jest dobra. Jemy śniadanie w naszej knajpie. Khinkali, gulasz i pieczone mięso z ziemniakami i pomidorami - pycha- 42 lari.




Tankujemy do pełna (jak się dowiadujemy dalej kiepsko jest ze stacjami benzynowymi) i ruszmy. W miarę upływu km widoki stają się coraz piękniejsze. Po drodze zatrzymujemy się wielokrotnie na zdjęcia.







Zaliczamy punkt widokowy (pomnik przyjaźni) na którym wszyscy robią sobie zdjęcia. Ludzi jest sporo, do tego trochę tirów.










Przed granicą spora kolejka TIRów. Jak się dowiadujemy – nie czekają już przed samą granicą bo kilka lat temu oberwała się skała i spadłą na ciężarówki.






W Stiepansminda odbijamy w stronę kościoła św. Trójcy. Wjazd jest dosyć ciężki ale przede wszystkim przez tubylców. Przepychanki i walka o byt na drodze. Ciężko jest jechać singlem 5km/h i to pod stromą górę. Motocykl kilkukrotnie gaśnie. Myślę, że sprzęgło dostało jak po przejechaniu 10tys. km. .




W końcu udaje mi się wyprzedzić kilka kolumn samochodów i swoją prędkością wjeżdżam na górę. Widoki przepiękne. Widać prawie cały Kazbeg. Robimy foty odpoczywamy. Atmosfera wokół kościółka przypomina festyn. Naprawdę dużo ludzi, polana rozjeżdżona. Ludzie jeżdżą na quadach i konno.

dwa kroki w tył i… nokia się skończyła. Dobrze, że nie połamałem kości.



Laski kleiły się do tenery jak do miodu:

ekipa w komplecie:





Po dobrej godzinie lansu zjeżdżamy w dół. Policja wkroczyła do akcji aby ograniczyć przepychanki na drodze i zjazd w dół był zamknięty. Nas jednak puścili i w ten sposób zjeżdżamy pustą drogą spotykając tylko pojazdy z dołu.
Podjeżdżamy jeszcze pod granicę rosyjską. Dalej się nie da jechać bez wizy, może kiedyś?.





Po drodze mijamy polska nyske z napisem ORMO, później jeszcze jakieś kobiety 50+ z Polski na punkcie widokowym. Wracamy. Za Stiepansminda odbijamy w lewo w góry dojeżdżamy do końca szutrem do miejscowości Juta.

Gumbas o mało nie trafia w świnkę:

Droga się skończyła, więc wracamy na drogę wojenną.

katastroficzny zachód słońca:


Wracamy do naszego hotelu z dnia poprzedniego już po ciemku. Po drodze o mały włos nie kończę wycieczki na przebiegającej świni, z tym, że miałem dużo większa prędkość niż Gumbas na poprzedniej świni... Hamowanie było ostre naprawdę myślałem, że nie uda mi się jej minąć. Trzeba bardziej uważać na te gadziny. Wieczorem dojeżdża ekipa z nyski. Trochę gadamy przy czaczy. Jechali na dwa auta żuk i nysa. Żuk padł pod Budapesztem i wszyscy przesiedli się do nyski – w sumie sześć osób. Do tego ciągną lawetę z dużym GSem ADV, którego ściągają do Polski dla kolegi który połamał się w Azerbejdżanie. Wracają już do Polski.

Dzisiaj pada 275km. Większość asfaltem, ale trochę offu też było. Droga gruzińska jest piękna.
Mapka:
https://goo.gl/maps/9eKPcQKj8c52

Ostatnio edytowane przez Marulin : 13.10.2015 o 21:48
Marulin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem