Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08.11.2017, 20:11   #62
dżony
 
dżony's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 416
Motocykl: DR 650 SE
dżony jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 14 godz 23 min 57 s
Domyślnie

W zeszłym roku miałem okazję zrobić w dobrej cenie C+E, zawsze to kolejny "papier" w razie co. Zdałem obie kategorie za pierwszym razem, z prowadzeniem nie miałem problemów, zawsze lubiłem jazdę samochodami więc ten aspekt pracy mi pasował ale jest do tego cała reszta poza jazdą.

W styczniu tego roku miałem chwilę wolnego więc zatrudniłem się jako kierowca w firmie z mojego miasteczka produkującej pasze dla zwierząt. Nie chciałem jeździć za granicę na dwa czy trzy tygodnie i żyć na parkingu. Ta opcja była fajna bo codziennie wracałem do domu. Po zdaniu egzaminu na prawo jazdy nie prowadziłem więcej ciężarówki aż do tego czasu.

Od pierwszego dnia w pracy dostałem "swój" samochód i samemu bez żadnego drugiego bardziej doświadczonego kierowcy miałem jechać w trasę. Zaznaczę tutaj jeszcze raz dwie rzeczy - zacząłem pracę w styczniu i rozwoziłem paszę. Od samego początku zostałem rzucony na głęboką wodę, dojechać musiałem do gospodarstw często oddalonych o parę kilometrów od asfaltu. Zimą jadąc przez zaśnieżone albo oblodzone polne ścieżki modląc się, żeby tylko nie wypaść z drogi albo się nie zatrzymać. Nie było szans ruszyć. Często sam wjazd na podwórko trwał i nawet pół godziny manewrując w ciasnych bramach, cofając na szesnaście razy, żeby ustawić się windą prosto do stodoły albo magazynu. Oczywiście pourywane obrysówki ale często nie dało się inaczej.

Jak skończyła się zima to zaczęły się roztopy i tego bałem się jeszcze bardziej... Śnieg zamienił się w błoto. Podobny schemat - byle, żeby się nie zatrzymać. Mimo to nie raz się zakopałem i utknąłem na parę godzin gdzieś na podwórku u gospodarza. Niestety nie było innego wyjścia, gumowce, szpadel i kopanie bo ciężarówka wisi na mostach.. Najgorszą sytuację miałem jak dwa duże ciągniki nie mogły mnie wyszarpać bo same się zapadały. Myślałem, że zostanę tam do lata, aż ziemia wyschnie. Wiadomo, sprawdzałem zawszę drogę i podwórko zanim się w nie wpakowałem ale co z tego. Jak było podejrzanie i nie chciałem wjeżdżać tylko zrzucić gdzieś w bezpiecznym miejscu to klient nie chciał odebrać towaru - ma być dostarczone pod adres i tyle.

Oprócz samej jazdy trzeba było się sporo naskakać po pace, zabezpieczanie towaru, odpinanie firan i oczywiście paleciarka, samemu zazwyczaj musiałem załadować i rozładować cały samochód.

Najgorsze miejsca zazwyczaj robiłem solówką ale często też trzeba było jechać z naczepą.

Podsumować to mogę chyba tylko tak. Zostałem od razu rzucony na głęboką wodę i dało mi to bardzo dużo, dostałem ostro po dupie i zweryfikowałem wtedy moje myśli o byciu kierowcy zawodowym. Czy zaczynać na solówce czy od razu zestawem jak dla mnie większej różnicy nie ma. Wiadomo zestawem dużo trudniej się manewruję ale cały bałagan i charakter pracy jest taki sam wszędzie, czym byś nie jeździł. Pracowałem tak trzy miesiące, później trafiła mi się dobra oferta i wróciłem do tego co lubię strasznie i robiłem wcześniej - znowu obrabiam żelastwo

Na pewno jeszcze kiedyś pojeżdżę ale tylko dorywczo. Często myślę jeszcze o tym jak widzę jakąś fajną ciężarówkę bo tak samo jak Ty - lubię duże maszyny

Powodzenia życzę
dżony jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem