Elo,
bardzo pomogliście więc należą się dwa słowa i pięć zdjęć z tej wyprawy:
Zajechaliśmy w niedzielę po południu tak wcześnie dość - i w miasto po zakwaterowaniu.
Wujek matjas powiedział - Wrocław od wody to jest sztos, zatem decyzja była szybka. I się nie zawiedliśmy, bajka.
Dzień kolejny - poniedziałek:
Tu kolesie którzy znaleźli kiosk matjasa, wykupili chyba kilka wagonów "popularnych" sądząc po non stop uśmiechniętych minach i zachowaniu :-)
Afrykarium - rodzice mieli nie mniejsze wrażenia od młodego!
Wrażenia mega, trzeba zobaczyć! Dwa razy obeszliśmy. Uwaga - pluszaki ośmiornic i węży są tam arcyhorrendalnie drogie... Nie pytajcie skąd wiem.
Druga uwaga - wujek matjas mówił: bary, knajpy w Zoo FUJ! Potwierdzam, kawa była ok, niestety zjedliśmy bo lał deszcz przez 2 godziny i to była porażka. Jedyna na wyjeździe.
Dalej ulubieńcy żony:
Zoo jest ogromne i bardzo ciekawe - mam porównanie z Warszawskim, to w Breslau podobało mi się dużo bardziej. A, i wujek matjas miał rację, byliśmy tam o 9.30 i obraz tego co było koło 13 nas przeraził mimo niepogody i poniedziałku. Wbijać tam zaraz po otwarciu.
Hala była zamknięta, ale obeszliśmy i robi wrażenie. Podobnie jak kolumny i trafiliśmy na pokaz fontanny - warto!
Zoo, hala stulecia, fontanna - Tak, zdecydowanie Tak.
Na wieczór miałem jeszcaze pomysł z wjechaniem na sky tower ale nie było biletów. W zamian, była wystawa pająków, hehhe. Zrobiliśmy zakład i przegrałem - żona wzięła na ręce ptasznika. Później syn a mi już nie wypadało się nie odważyć :-)
CDN..