Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21.01.2015, 20:01   #60
Scorpi
 
Scorpi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Koszalin
Posty: 1,028
Motocykl: LC8 ADV była rd07
Przebieg: do uzgo
Scorpi is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 16 godz 17 min 51 s
Domyślnie

Wstajemy rano pakujemy sprzęty i ruszamy na podbój trasy Transfogardzkiej.





Pogoda zrobiła się nieco jesienna.



Jadąc wzdłuż rzeki dojeżdżamy do wielkiej betonowej tamy.


























Jedziemy dalej krętą drogą w górę.














Widoki jakoś niezbyt nas zachwycają po tym co widzieliśmy przez ostatnie kilkanaście dni. Może gdyby pogoda była lepsza....












Mijamy betonowe wzmocnienia niczym tunele wzdłuż trasy i dojeżdżamy do ładnego wodospadu.
































Wjeżdżamy na samą górę gdzie roi się od turystów, straganów z pamiątkami oraz lokalnymi produktami. Pijemy kawę w miejscowej restauracji delektując się dźwiękami starej płyty Rammsteina w tle. Jest zimno, mokro i ponuro. Chmury wiszą bardzo nisko przysłaniając nieco widoki.


































Ruszamy dalej i po chwili zatrzymujemy się na poboczu. Z tej strony jest dużo ładniej. Piękne widoki które jeszcze pół roku temu oglądaliśmy na zdjęciach innych motocyklistów z jęzorem na brodzie i wielką zazdrością....











































Strzelamy kilka fotek i ruszamy na dół. Asfalt nie jest aż tak piękny jak na Grossglockner w Austrii więc troszkę musimy uważać na serpentynach.















Chwilę później czujemy się już dużo pewniej i pozwalamy sobie na więcej. Tarcze hamulcowe nieco zsiniały od częstego hamowania przed zakrętami.



Jako że to już powoli nasza trasa powrotna postanawiamy jechać jak najdalej w stronę Polski. Żeby nasza trasa nie była tylko czystym przelotem postanawiamy po drodze zahaczyć jeszcze jeden z zamków Draculli.


Zjeżdżamy na chwilę by przyodziać coś przeciwdeszczowego. Niby nie mocno ale cały czas siąpi deszcz.








Autostrada niedawno wybudowana niema jeszcze żadnej infrastruktury. Zjazdy są jeszcze nie pootwierane, niema toalet ani stacji paliw. Lekko pod denerwowani ze świecącymi się na deskach rozdzielczych "żydami" szukamy w nawigacji jakiejś stacji paliw. Na oparach dojeżdżamy do stacji która niestety okazuje się być zamknięta. NA szczęście kilka kilometrów w przeciwnym kierunku znajdujemy czynna stację paliw. Tankujemy się i idziemy do pobliskiej restauracji na jakąś padlinę














Puki jasno jedziemy zobaczyć Jeden z zamków Draculli. Kudłaty wiezie pasażera na gapę:





W okolicy masa domów stylizowana jest na zamki i pałace. Wioska robi wrażenie.





Tuż przed samym wejściem Kudłaty kładzie obładowanego mastodonta na kostce brukowej.



Strzelamy kilka fotek. Spotykamy parę Polaków którzy oznajmiają nam że w środku niema zbyt wielu atrakcji co w sumie nas cieszy bo robi się późno, a nie lubimy jeździć w deszczu po ciemku.



































Zatrzymujemy się pod marketem i robimy zakupy na kolacje. Podchodzi do nas Rumun z dzieckiem i łapczywie oglądają nasze motocykle. Młody robi sobie fotki na Tirze i dostaje od nas słonecznik który jedzie z nami z Bułgarii.






Wybieramy chyba najkrótszą trasę wąskim asfaltem z dala od autostrad. Niestety wbijamy się na odcinek remontowany. Remonty ciągną się kilometrami a my co chwilę zatrzymujemy się na mijankach z sygnalizacja.



Postanawiamy poszukać jakiegoś noclegu z dala od miasta gdzieś przy drodze nauczeni doświadczeniami z Bułgarii. Niestety po ciemku w tym rejonie ciężko coś znaleźć. Już mieliśmy brać pokoje przy stacji paliw ale brak parkingu i nocny pub pełny pijusów skutecznie nas zniechęca do tego miejsca. Kilkanaście kilometrów dalej znajdujemy cichy pensjonat z miejscem na motocykle. Chwilę później przypadkiem dojeżdżają do nas Polacy poznani przy zamku Draculli.

Pijemy wieczorne piwka w przypensjunowej knajpie i kładziemy się spać.
Scorpi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem