Wróciliśmy z kolacji, była tylko przystawka dla dwóch osób, większość była dobra tylko te robaki na surowo a zwłaszcza kalmary ciężko wchodziły. Taka ciekawostka, jadąc przez Messynę sklepy były otwarte, dziwne.
Te kalmary to tak jakby się surową słoninę wcinało tylko całkiem bez smaku. Fajnie wygląda łódka zaparkowana pod domem
Buonanotte, tfu na psa urok, dobranoc
O poranku było jak codzień znaczy się mokro.
Jedziemy załatwić sprawę z oponą, wulkanizator wzięty z internetu i chyba był to dobry adres
Mamy też sprawcę całego zamieszania, podobno gwóźdź ze skrzynki po owocach
Właściciel też jeździ motocyklem, ale ducati, zachęca nas do jazdy na Etnę bo podobno ma być ładnie. No i wziął 10 EUR za naprawę
Ruszamy w kierunku Rifiugi Sapienza z zamiarem założenia bazy przed atakiem na Etnę. Pogoda nie rozpieszcza ale po wjechaniu do okręgu Katani jest lepiej. Mamy też pierwszy widok na Etnę
Decydujemy się zatrzymać na obiad, była to winnica, wielka hala, zimno jak w psiarni i tylko my jako jedyni goście.
Drogi w dniu dzisiejszym były różne ale w większości kręte, od takich szybkich po takie gdzie trzeba uważnie wybierać tor jazdy, w końcu docieramy do celu
Niestety w Rifiugo nie ma miejsca, najbliżej jest hotel Corsaro i mimo ceny zostajemy, manager, motocyklista osładza nam trochę gorycz ceny pokoju, dodając gratisy, między innymi 2 piwa które już ledwo dopijam. Jutro jak będzie pogoda, bo na razie jest temperatura minusowa i wieje wściekły wiatr, to wyjedziemy kolejką( 10% zniżki ) i podejdziemy na 2600, manager radzi aby ubrać ciuchy motocyklowe, bo ciepło nie będzie.
Nie wszystkie zdjęcia się udały bo na ekranie nic nie było widać i robiłem na ślepo, a ponadto w pewnym momencie przestawiła się czułość i kilka zdjęć jest mocno prześwietlonych i to takich które chcieliśmy zrobić sobie wspólnie. Do kolejki przyszliśmy po 9 i trochę trwało zanim udało nam się je kupić, tylko zdziwiło mnie pytanie gdzie chcemy dotrzeć, a kolejka dociera tylko w jedno miejsce i taki bilet kupiliśmy. Gdy zgromadzono nas do owej kolejki linowej to po przeliczeniu zaprowadzono nas do busa, wtedy zrozumiałem pytanie, za kilka euro więcej można było dojechać znacznie wyżej.
Na dół zjechaliśmy wagonikiem które pracowały bo wiatr zelżał , a w niektórych miejscach był taki że trzeba było uważać aby nie zostać zdmuchniętym. Jeszcze można było zjechać jeepem ale kolejka zniechęcała, a my mieliśmy napięty grafik, kilka kilometrów do przejechania
Na dole gdybyśmy zastali taką sytuację o poranku to byśmy na Etnie nie byli
Dalej to już poszło z górki
Po południu zaparkowaliśmy w Piazza Amerila
Zasadniczo miał być to ładny dzień a w porównaniu do wczorajszego było zimniej. Wybrane drogi w niektórych miejscach ciężko było nazwać drogami, jeden odcinek miał być zamknięty, ale nie był, natomiast droga to był koszmar. Przejazd drogą 54 przez park narodowy Madonnie to same dziury i temperatura 5 stopni na 1600 metrów. Chyba droga równoległa może byłaby cieplejsza. Na koniec wizyta w Cefalu, ale miasteczek zaczynamy mieć już przesyt.
Na zakończenie dnia kawałek sera z dwutygodniowym chlebem z polski, robiony przez Beatę, czasem rozdajemy zakwas chętnym. Do tego wino kupione gdzieś na targu w miasteczku w interiorze, całe 3 EUR.
Jutro pogoda ma być niby gorsza niż dziś. Do Palermo mamy 100 km, nie mam już pomysłu co dalej. Pogoda na powrocie też nie zachęca i chyba weźmiemy pociąg Livorno Wiedeń. Jak pomyślę o jeździe po autostradach to mi się beka i ciepło raczej nie będzie. Wprawdzie musimy spędzić cały 13.04 w rejonie Livorno ale i tak chyba ciężko byłoby nam dotrzeć do Wiednia o 8.20 14.04
Co do wina to zastanawiamy się czy nazwa ostrzega przed zbyt dużym spożyciem