Eee tam handpresso. Rytuał parzenia musi być
Na marginesie. Najciekawszą kawę piłem u Nubijczyków w Assuan. Robili od początku, czyli łącznie z wypalaniem ziaren kawy nad ogniem. Cała procedura trwała o ho ho, ale warto było poczekać. Piło się ją jak u nas wódę - na kolejki z mini kubeczków, przy czym maksymalna zalecana ilość to 3 banie. Ja coś zamieszałem i niechcący wypiłem 4. Chodziłem potem jak ruska nakręcana zabawka...nie polecam. Ale kawa i rytuał super.