Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10.11.2018, 07:21   #1
consigliero
Banned

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 5,794
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 8 miesiące 3 tygodni 3 dni 10 godz 30 min 50 s
Domyślnie Wycieczka do Wadi Rum

Nasza przygoda w Jordanii zaczęła się ciekawie. Po pobudce o 4 rano odprawie o 6 posiedzieliśmy chwilę w autobusie który miał nas zwieźć do samolotu, wróciliśmy do hali odlotów gdzie spędziliśmy 5 godzin czekając aż mgła zejdzie. Dopiero o 17 ruszyliśmy w kierunku Wadi Rum, zaczęło padać , przed nami w oddali widać błyskawice. Światła mojej daci logan, przepraszam renaulta logan praktycznie nie dają światła . Przy którymś grzmocie gasną latarnie przy drodze, atmosfera robi się grobowa. Po ujechaniu może 25 km widać zator na drodze gdy podjeżdżamy widać że samochody z przodu stoją w wodzie , część samochodów zawraca i próbuje objechać boczną drogą, No to my za nimi . Taka sytuacja jadę za tymi autami, na głównej drodze w tym momencie już jest rzeka, zaczyna się przelewać na naszą stronę . Kilka samochodów się przedarło ale dwa co bezpośrednio przed nami, widzę że walczą z naporem wody. Jedno zresztą szybko stanęło może tam było bezpieczne miejsce. Gwoli zobrazowania sytuacji, jest ciemno nie wiem jakie jest ukształtowanie terenu w pobliżu, teren wydaje się płaski a woda wali jakby tamę zerwało, widząc walkę poprzedzającego samochodu zatrzymuję się ale widząc wzbierającą wodę postanawiam się cofnąć po własnych śladach. Z przeciwnej strony jedzie jakiś kozak dając mi klaksonem i światłami znak żeby mu ustąpić, ani myślę widząc tylko do tylu pewniejszą stronę drogi. Cofam do momentu w którym znajduję jakimś cudem miejsce które woda omija , jest z przodu i z tylu a w tym miejscu sucho, natomiast na głównej drodze którą widzę po lewej woda dalej wzbiera i niesie śmieci z całej Jordanii. Jesteśmy głodni , dzwonię do Wadi Rum że raczej nie przyjedziemy na nocleg, potwierdza że lepiej przeczekać bo takich incydentów jest więcej . Widzę w światłach samochodu jak ludzie z tego auta na tym miejscu przed nami, ewakuują się brnąc w wodzie. Po dłuższej chwili decyduję że zawracam i próbuję pojechać w kierunku Ammanu. Z duszą na ramieniu obracam samochód i przebijam się przez potoki aż docieram na czystszy asfalt , pojawiają się służby, policja, karetki straż , nie widać żadnej koordynacji. Jadąc powoli widzę auto na drodze z którego wychodzi facet i po zatrzymaniu coś tam mówi dopiero po dłuższej chwili domyśla się że nic nie rozumiemy. Chwytam że chodzi o podwózkę do Ammanu dla 3 osób , wsiada on trzy kobiety i dziecko takie małe ale rozdarte. Uwierzyłem na słowo że da się jechać dalej i przedzieram się do przodu przez potoki i zwały naniesionego materiału. Zatrzymuje nas policjant , otwieram okno, dziecko wrzeszczy, on nic nie rozumie , ale Good evening, nasi Jordańczycy z tylnego siedzenia coś mu tłumaczą . W rezultacie facet biegnie obok samochodu sterując kierownicą przez otwarte okno , ja mam dodawać gazu lub hamować. Po drodze jeszcze jakaś awantura z kierowcą jadącym z naprzeciwka, muszę powiedzieć że zbyt dużego szacunku to policja chyba nie ma. W pewnym momencie nasz przewodnik ustawia nas na bezpiecznym miejscu i każe czekać. Facet z naszego auta, dzwoni, dyskutuje z policją w pewnym momencie podjeżdża autobus i wszyscy pasażerowie z naszego auta przesiadają się do niego, duży może więcej. Po 10 minutach udaje nam się odjechać w kierunku Ammanu . Jadąc widzimy na przeciwnym pasie jadące wojsko , chyba do pomocy. Kończymy dzień w jakiejś wiosce gdzie trafiliśmy do knajpy głównie z mięsem z rusztu. Trochę byłem skonsternowany bo knajpa w kolorach zielonych, tych religijnych, na dole sami faceci, ale głód zwyciężył i wchodzimy. Podskakuje taki kelner i pyta co chcemy zjeść, zgadzamy się na to co da. Zaprasza nas na pięterko sala familijna mówi, rzeczywiście widać nawet kilka kobiet , trafiła się nawet taka bardzo tradycyjna. Pyta nas co chcemy podpowiadając, kurczak, kebab , widzę jak jeden z jego kolegów niesie zupę to jeszcze zupa, yogurt , niech będzie jogurt. Przynosi za chwilę zupę , nie dość że to pierwszy gorący posiłek od 4 rano to jeszcze można ręce ogrzać, bo trochę nas przewiało, przelało i wyziębiło. Za chwilę przynosi mięso i kebab, do tego cebula i papryka z grila i takie naleśniki wysmarowane przecierem pomidorowym, stawia yogurt i butelkę wody. Pytam go o hotel a on że tu niedaleko 2 ulice stąd jest hotel, zaznaczył na to w goglach. Jedzenia było tyle że 2 kawałki kurczaka zostały zapłaciliśmy 6,5 jod, podjeżdżamy pod wskazane miejsce, o tym że to może być miejsce do spania świadczy tylko świecący się ganek i napis welcome. Dzwonię i po chwili pojawia się młody człowiek który gada po swojemu , pokazujemy że chcemy spać, pokazuje na stojące sofy i można się domyślić że mamy czekać. Przychodzi za chwilę z drugim, ten zostaje tłumaczem, pierwsze pytanie które pada brzmi , czy to jest moja żona. Później już jest z górki 30 Jod, niespecjalnie dyskutuję, dostajemy apartament , nie można powiedzieć że to wersal , trochę zapyziałe ale czysto, choć pod prysznic pójdę w klapkach. Pytam o śniadanie, a chcemy, no byłoby fajnie, dzwonią chyba do matki , uzgadniamy że o której będzie dla nich ok to i dla nas będzie ok, stanęło na 9 , jeszcze tylko administracja, podłącza skaner do gniazdka bo mają nawet coś ala recepcja . Samochód zaparkowany za bramą na dziedzińcu i idąc do pokoju młody wręcza mi jeszcze 2 butelki wody. Welcome to Jordan i raczej nie jeździjcie po zmroku.
Pozdrawiamy
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem