Moje moto stoi pod blokiem w kącie szerokiego chodnika. Wycieki z aut na parkingu nie drażnią ludzi, bo są przez większość czasu ukryte pod autem, a też trudno wykazać które auto znaczy teren.
Gdyby tam, gdzie stawiam motocykl pojawiły się plamy po oleju to rzucałyby się w oczy i winny byłby tylko jeden - ja.
Jestem zdania, ze jeśli niewielkim kosztem mogę uniknąć dostarczania komuś pretekstów, to dlaczego nie?
Miałem przeprawy z sąsiadką, która "ostrzegała" mnie, że (w lipcu
) może na mój motocykl spaść śnieg z dachu. Na szczęście od dawien dawna dbam o dobre relacje z większością sąsiadów i członków wspólnoty, kobieta została spacyfikowana. Jeden sąsiad zasugerował mi, że mógłbym moto stawiać pół metra dalej. Nie wiem do końca co mu przeszkadzało, ale posłuchałem, bo nic mnie to nie kosztowało. I z potencjalnego "wroga" mam sprzymierzeńca.
I też nie utrwalajmy dziadostwa. Człowiek ma prawo mieszkać w ładnym otoczeniu. Dbanie o to, żeby kostka nie była uwalona olejem to nie jest "ból zadka" januszy, tylko dbanie o swoje otoczenie.
Gdyby ktoś mi nakapał olejem na świeżo położoną kostkę to też bym się zirytował
