No właśnie dzięki właśnie "takiemu" podejściu "fachowców" zrobiła się pogarda dla rzemieślników. Potem rodzice (w dobrej wierze) słali młodych byle dalej od "tego" klimatu.
W każdym bądź razie w tej części rynku mamy go prawie w całości uwolnionego i nikt nie może mieć pretensji o to co jest. Trzeba czekać na dekarza - trzeba. Od 2008r z kolei była sytuacja praktycznie głodowa na rynku budowlanym i nikt z budowlańców nie strajkował.
Jest robota - robimy, nie ma - nie biadolimy.
|