Panowie mnie to chyba nikt nie przebije.
Kluczyk mi "wylata" ze stacyjki i już dawno zastosowałem myk ze smyczką ala sambor i jest ok.
Wczoraj byłem zatankować i odpiąłem kluczyk ze smyczki coby otworzyć wlew.
Odłożyłem korek na bok i wlałem pędnej substancji.
Po całej czynności jakoś nieudolnie chwyciłem korek (z kluczykiem) i zbliżyłem do miejsca naturalnego występowania korków paliwa.
Aż tu w pewnym momencie usłyszałem że coś brzdękło i zostałem z samym korkiem (tym razem bez kluczyka) w ręce.
Nie zastanawiając się dłużej wygłosiłem głośno hasło na uruchomienie windy (seksmisja) - k**** m**
Co się okazało:
Kluczyk z brelokiem znalazł się w zbiorniku paliwa.
Próbowałem wyciągnąć specjalnym drucikiem ale przy tym stanie paliwa widoczność spadła znacznie i nie dawało to skutku zamierzonego.
Całe szczęście do domu miałem około 1 km z czego 400 m z górki.
Spacerek z Królową (ok. 600 m) w niedzielne popołudnie to właśnie tego mi brakowało. W domu szybka akcja; spuszczenie paliwa i za pierwszym razem kluczyki wróciły do Pana.
Później półtoragodzinne wietrzenie breloczka po dróżkach Beskidu.
Zdecydowałem że najwyższy czas na dorobienie kluczyka i zrobienie z zapadkami w stacyjce.
Zdrowych zapadek życzę!
|