Byłem kiedyś u "tej znanej osobistości z Warszawy"
na szkoleniu z jazdy "miejskiej". Nie powiem, warto było. Poza tym jeszcze trzy razy na szkoleniu ogólnorozwojowym na placu z mini-torem u człowieka uczącego na Bemowie. Polecam, bo korygowane przez instruktora błędy mogłem potem poprawia' na spokojnie, już we własnym zakresie. Sam pewnie nawet bym nie wiedział, że coś robję źle.
Z uwagi na cenę jeżdżę na takie rzeczy raz, max dwa razybw roku, a to jest za rzadko, aby rzeczywiście.się podciągnąć. Największy progres poczułem, kiedy zacząłem jeździć na gymkhane i ćwiczyć regularnie rzeczy ze szkoleń.