Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10.01.2013, 21:37   #1
Cynciu
 
Cynciu's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 635
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 8 godz 41 min 35 s
Domyślnie Rumunia, weekend majowy 2012, prawie czoperowo

No dobra, pora coś napisać. Nie można tak czytać i czytać za darmo.

Tak sobie czekałem aż się wszyscy wyjeżdżą, zrelacjonują, skomentują i powstanie luka w trakcie której moje wypociny nie będą miały konkurencji. Tymczasem dupa. Jesteście niezmordowani w pracy. Jeździcie i jeździcie bez umiaru.
Ryzykując, że nikt i tak tego nie przeczyta, postanowiłem zmierzyć się z samym sobą i coś nie coś pokazać i napisać.

Ubiegły rok był bajkowy (podobnie jak obecny) pod względem ułożenia się dni wolnych w kalendarzu, w okolicach majowego weekendu. Z początkiem roku przyjaciel rzekł.
- Ty, weźmy baby i zróbmy lajtową pojeżdżawkę w długi weekend majowy. Trzy dni urlopu i masz dziewięć dni latania. Grzech nie wykorzystać. Dziewięć dni to akurat, żeby objechać Rumunię.
- Dobra
Odpowiedziałem, potwierdzając wynegocjowany przez niego pakt o zdobyciu Romanii.
Kupiłem mapy i jakiś przewodnik.
(Bukowina Maramuresz, Przewodnik po północnej Rumunii. Stanisław Figiel, Piotr Krzywda). Przeczytałem tuzin relacji i mogłem rozpocząć planowanie trasy. Pierwszy wariant trasy obejmował niemal całą Rumunię bo cały kraj jest warty uwagi. Kolejnym krokiem było włączenie rozsądku i odrobiny realizmu. Trasa wyszła mi na trzy tygodnie – mać. Mamy dziewięć dni i kobiety na plecach. Trzeba nieco okroić, coś odpuścić ale co? Tymczasem okazało się, że jest jeszcze jedna parka chętna. Nie znałem nowego kolegi ale co mi tam, niech będzie. Trzy motorki, trzy kobiety i trzech prawdziwych macho. Będzie się działo.
Krojenie trasy – założenia: Dojazd do Rumuni jednym rzutem bocznymi drogami, na miejscu asfalty i szutry, raczej żadnego błota. Dzienne przejazdy do 350 km. Spanie naprzemienne, dwa razy namiot, raz łóżko dla odtrolenia. Wyznaczyłem kilkanaście punktów obowiązkowych do objechania i gotowe. W zarysie trasa obejmuje Transylwanię i Bukowinę Maramuresz. Na więcej nie starczy czasu jeśli ma być bez napinki, a ma być bez napinki.
Pozostało czekać na pierwszego maja. Uwierzycie? Jak chodziłem do podstawówki też czekałem na pierwszego maja. Nie, nie. Nie lubiłem pochodu pierwszomajowego. Ja czekałem aby „podpisać” listę obecności na miejscu zbiórki a potem pitnąć z kumplami na miasto. Teraz też czekałem aby pitnąć z kumplami, tylko do Rumunii.
Tydzień przed wyjazdem dowiaduję się, że mój przyjaciel nie może jechać. (Miał powód, sprawdziłem.) Kolega przyjaciela też nie jedzie, bo przyjaciel nie jedzie. No żesz ku..., cały plan w piz du. Nie zakładałem samotnej wycieczki. Nie tak miało być, w mordę. Wszystko by się wysypało gdyby nie mocny argument przyjaciela.
- Ja nie mogę, kumpel nie chce, ale jak ty nie pojedziesz to jesteś cipa.
- CO? Że ja nie pojadę? Że jak?
No, to zostałem sam. Przepraszam, sami. Jadę przecież z uroczą małżonką na plecach. Ala, bo niej mowa, nie była początkowo tym zachwycona.
- Rumunia, przecież tam są Rumuni ! I my sami?
Teraz wkroczyła na arenę moja siła perswazji i niczym nie zmącony spokój. Po 15 minutach już była przekonana, że tam nie ma Rumunów.
Zapadła decyzja. Jedziemy, razem, sami.
Już było dobrze a może za dobrze. Dwa dni przed wyjazdem dzwoni telefon Ali i okazuje się, że musi wrócić do pracy dzień wcześniej. Czas skraca się nam z dziewięciu do sześciu dni. Masakra. Trzeba jechać zanim jeszcze coś się wysypie.
Tym sposobem ruszamy.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]

Ostatnio edytowane przez JARU : 18.01.2013 o 16:19 Powód: dodanie daty wyjazdu w tytule tematu
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem