Ja mam podobnie. Zaczęło się prawdopodobnie od wbicia się CBR-ką w bok Nubiry. Moto z przodu zniknęło, a ja nadal na nim siedziałem. Prawdopodobnie wtedy też zostając za zbiornikiem rozwaliłem kręgosłup. Odezwał się po kilku latach. Diagnoza : zupełnie rozwalony dysk (nie że wypada !) L5-S1, drugi powyżej czyli L4-L5 trochę lepiej. Przy ostrym 3-tygodniowym ataku wreszcie zrobiłem badania i rezonans. Byłem u prof. Ząbka z Caroliny. Obejrzał fotki, i stwierdził że bez noża się nie obejdzie. Jednak minęło już 8 lat. Uważam na siebie, nie dźwigam, jak się schylam to kucam
Na ostatnim rezonansie sprzed 3 miesięcy wyszło, że jestem szczęśliwcem jak to określił neurochirurg z CRS. Okazało się, że najbardziej rozwalone miejsce zostało "naprawione" przez organizm. To co mi wleciało do kanału rdzeniowego zostało wchłonięte, a kręgi usztywnione. Dowodzi to tego, że nie zawsze operacja jest jedynym wyjściem. Czasem warto jak widać poczekać. Jedyne co naprawdę pomaga, to prywatna, dobra i niestety kosztowna rehabilitacja. I ćwiczenie w domu.
pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki, bo wiem jak to ku...stwo potrafi boleć
jeśli potrzebujesz dam namiary na sprawdzonych i naprawdę dobrych specjalistów z tej dziedziny