Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.11.2017, 01:31   #36
ArturS
 
ArturS's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Zabrze
Posty: 918
Motocykl: Yama XT614Z Terefere, Husq. TE610ie
Przebieg: x14tys
Galeria: Zdjęcia
ArturS jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 6 godz 3 min 18 s
Domyślnie

Wydaje mi się, że na dalekie kierunki klient zawsze się znajdzie. Dalekie = również Albania, czy Macedonia, bo bez większego problemu znajduje się klient, który zapłaci z 1500 za transport, wyłoży kolejne 500 żeby tam się dostać i kolejne 200 na browara w restauracji na lotnisku w Norwegii podczas przesiadki Patrząc na pewien taki wyjazd znajomych, z punktu widzenia oszczędności czasu trochę bez sensu wyszło, bo samoloty z przesiadkami i odprawami zabrały im 60-70% (albo i więcej) czasu dojazdu na własną łapę. Ale laweta pojechała full załadowana, klienty zadowolone.
Natomiast Rumunia, czy Ukraina to chyba bardziej pod liście. Np. motoprzygoda bazuje właściwie tylko na Rumunii. Zapinają lawetę pod wielkiego wygodnego busa, towarzystwo śpi/chleje/ogląda filmy po drodze (z 12h), na miejscu mają przewodnika, mechanika, trenera na własnym sprzęcie, no i transport motocykli = transport ich samych.
kopiuj/wklej z ich strony
Czas: 5 dni
profesjonalnie przygotowane motocykle, transport motocykli na miejsce, serwis motocykli w trakcie wyjazdu, wsparcie przewodnika, porady dotyczące techniki jazdy enduro.
Cena: 2000 PLN (Na naszym motocyklu) / 1200 PLN (Na własnym sprzęcie)
W cenę nie jest wliczone paliwo tankowane do motocykli w czasie wyprawy.

Kiedyś bazowali na cięższych motocyklach, sami wypożyczani TT600/XT600, ale klientów było wyraźnie za mało żeby to się opłacało, czasami robili promocję byle dopchać kolejne moto na wolne miejsce, a miejsc było i tak niewiele, bo motocykle ciężkie i duże. W dodatku co wyjazd to trafiał się delikwent, który "chciał spróbować enduro" i efekt taki, że pozostali wracali z wkurwem, albo się odłączali i jeździli po swojemu. Przez dwa czy trzy wyjazdy jechało dwóch takich przewodników i w razie widocznej różnicy w umiejętnościach dzielili się i jechali na dwie grupy. No ni w cholerę to się nie opłacało. Bazując na hard enduro tego problemu niema. Klient z głęboką kieszenią płaci raczej za otoczę, a nie sam transport. To samo, tylko na dalsze kierunki wyraźnie mija się z celem, bo w zasadzie nie chodzi o kraj docelowy, a możliwość jazdy po górach. Gdyby w PL można byłoby to co w RO, to w ogóle nie byłoby tematu.

Jeszcze tak patrząc na oferty znanych tutaj np. Neno i Kowala, niby płacisz za transport i koniec. Ale jednak jest opcja żeby jechać z nimi jako przewodnikami. I większość osób na to idzie, bo w grupie bezpieczniej, bo trasa jest po miejscach, które i tak by się zwiedziło, bo ma się gratis mega zajebistych fotografów z walizką sprzętu. Osobiście raz skorzystałem z cudzego transportu, głównie ze względu na czas. Zresztą tanio było. Niecałe 2000 za moto dowiezione do Fez w Maroku to jak za darmo. Jednak pierwszego dnia zgodnie z planem powiedzieliśmy we trzech "adios" i pojechaliśmy po swojemu. Ale nie był to ani Kowal, ani Neno, gdyby to był któryś z nich to chyba też bym wolał jechać z grupą i wrócić z zajebistymi zdjęciami

Tak z własnego widzimisie i doświadczenia:
- blisko typu RO/UA - wolę sam kombinować transport lawetą, wiem ile to kosztuje i poradzę sobie w razie problemów z samochodem, do RO dolatuje na luzie wyjeżdżając po pracy przez noc z drzemką po drodze.
- daleko - pierdolę, chyba wolę zapłacić. Już raz spałem w aucie 1500km od Polszy z wizją sprzedaży busa na miejscu, bo ni w cholerę nie opłacałoby się wzywać lawety, raz o mały włos zaparkowałbym w naczepie tureckiego TIRa mając 130km/h na budziku. Jeden "tani" wyjazd do Gruzji i przednich opon brak, podłużnice w nowej przyczepce popękane (na szczęście wymienione na gwarancji).

Ostatnio edytowane przez ArturS : 15.11.2017 o 02:06
ArturS jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem