Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.01.2019, 23:02   #27
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 10 godz 31 min 12 s
Domyślnie

Rano ruszamy z myślą, ze dojedziemy do Ha Giang czyli takiego naszego celu północnej części Wietnamu zwanego Ha Giang Loop. Patrząc w mapę dostrzegłem skrót zamiast jechać droga DT 177 dalej QL2 dało się to zrobić w lini prostej, wystarczyło tylko przybliżyć mapę na maxa i zauważyć, że wiedzie tam ścieżka
Od rana widoczki ładne







Były mostki na które jeszcze nie odważaliśmy się wjechać



To, że pośrodku niczego za zakrętem pojawia się targ na środku drogi czy moście szybko przestało nas dziwić





Lokalna ludnośc w zalezności gdzie co już zauważyliśmy od kilku dni cechowała się specyficznymi ubiorami. Głownie wśród kobiet, nakrycia głowy, zakładane na spodnie spódniczki. Wszystko ręcznie robione i bardzo kolorowe. Próbowałem na necie coś znaleźć na ten temat to wychodzi na to jak u ans górale mają swoje ciuchy to tam jest pdoobnie, chociaż nazywają te ludności zamieszkujące dane tereny plemionami.







Im wyżej tym widoki coraz ładniejsze i bliżej chmur



Na 1wszy rzutk oka wyglądało na myjnię



Ale chyba ręcznie ładowali te kamulce:O

W końcu dojechaliśmy do mojego skrótu.



Te zwierzeta się nie pierdolą. Chodza wszędzie i wychodza na ulicę w najmniej oczekiwanych momentach jak np. na 3 pasmowej autostradzie na zakręcie z krzaków wybiega taka bestia.



Moim skrótem przejechaliśmy 50km w obie strony i wróciliśmy na głowną drogę, pytając o drogę 20 razy i 20 razy kierowano nas w innych kierunkach. Za każdym razem robiąc niezłe zbiegowisko. Dopiero spotkana na drodze ciężarówka którą zatrzymaliśmy i jej kierowca nam wytłumaczył, ze tą ścieżką chodzą tylko kozy co mam na mapie zakończyła nasze poszukiwania.



Przez stratę jakichś 2 godzin, pałowaliśmy bez przerwy obiadowej. Mniej więcej 20km przed Ha Giang gdzie zaczęła się 2 pasmowa autostrada stanąłem poszukać noclegu na booking com. Po 35min szukania i wysłuchiwania czego to każdy oczekuje od noclegu z lekkim podkurwieniem bo chociaż każdy ma telefon to tylko stoją palą fajki i się gapią na mnie decyduje się na coś innego i wybieram rodzinny homestay. Wbijam w nawi i ruszam bo juz zrobiło się ciemno. Jadę, jadę przejechałem 22km i staję na poboczu przed skrzyżowaniem na którym mamy skrecić, palę 1 fajkę potem drugą, potem pisze na naszym komunikatorze czy coś się nie stało. Mija 20 min postanawiam spalić ostatnią fajkę i wracać. W tym momecie dojechał ojciec i mówi, że stanęli sobie na stacji zatankować.

Na głodnego i zmęczonego powiedziałem co o tym sądze, bo jak tak k...a może być, że jedziemy w grupie i każdy sobie robi co chce a ja później się zamartwiam. A na postoju powiedziałem, ze nie potrzebujemy paliwa bo tylko 20km a na zbiorniku zrobiliśmy niecałe 200 wiec powinien liter zostać. No ale nie ważne. Dostaje telefon od Szyny, że ruszają ze stacji i że mają w nawi wbity hotel żeby nie czekać. No zajebiście przecież mogłem już brać ciepły prysznic. Jadę z ojcem po totalnym ciemaku na obrzeżach miast znajdujemy homestay, Zamawiam od miłem pani piwko potem drugie i ich nie ma, po telefonie, żebym wytłumaczył gdzie to jest i mojej odpowiedzi w stylu je...ie się na ryj zamówiłem 3 piwo i poszedłem się rozpakować. Jakoś dotarli, ale wkurw miałem niesamowity. Miła pani zapytała czy życzymy sobie rodzinną kolację. Brzmiało świetnie biorąc pod uwage tylko 1 Bahn mi na śniadanie. Do tego domawiam 30 browarów i wino ryżowe.

Kolacja była wspaniała, mąż właścicielki, która mieszkała tam z mamą, wujkiem i kimś jeszcze przywiózł piwo, jak się później okazało od swojej byłej żony z którą mieszka i jej dzieckiem

Fotka z rana mówi, ze łatwo trafić nie było







Mama właścicielki







Fajnie się rozmawiało mimo całej rozmowy prowadzonej z translatora. Ten cały dom kosztował 10k USD i prowadzą homestay od 3 lat. Na górze 4 pokoje z czego 3 dla nas a w 4 mieszkała właścicielka z mamą a reszta rodziny na parterze. Zastanawialiśmy się czy ten dom ma 100 lat czy mniej, były zakłady, mąż właścicielki oznajmił, ze ten wybudowano 10 lat temu. Wierzyć czy nie, nie wiem.



Wino polewane z 30l baniaka szybko nas ululało. Szczególnie, ze to 3ci dzień mojej Fanty z dupy.

Ostatnio edytowane przez Molek : 01.01.2019 o 23:22
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem