Lupus, zgadzam się z Twoją wypowiedzią w 100%
Dlatego ja postępuję zgodnie ze swoim sumieniem, nie wbijam się motocyklem tam, gdzie mogę narobić szkód, jak widzę ludzi na spacerze to zwalniam i powoli przejeżdżam obok na wysprzęglonym silniku. Mimo to nieraz patrzą na mnie spode łba, ale już się przyzwyczaiłem. Raz dostałem mandat, trudno, to hobby nie należy do najtańszych. Innym razem leśnicy puścili mnie tylko z pouczeniem.
Natomiast jeśli chodzi o akceptację naszego hobby przez leśników, ekologów, rowerzystów, spacerowiczów, działkowców i wszystkich innych, którym nasza jazda po "leśnych" drogach przeszkadza to obawiam się, że jest to walka z wiatrakami. A wiecie dlaczego? Ano dlatego, że w dzisiejszych czasach jeździ się na motocyklu dla przyjemności. Motocykl nie jest już środkiem transportu jak 30 lat temu, jest to nasze hobby, którego oni nie rozumieją, uważają za fanaberię, coś szkodliwego, a zarazem coś, bez czego można się obejść. I tak samo jak ja nie zrozumiem tego, że komuś może przeszkadzać w czasie spaceru przejeżdżający obok motocykl, tak oni nie zrozumieją, że ja chcę przejechać właśnie tą drogą, a nie asfaltem.