Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05.12.2016, 22:07   #94
mikelos
 
mikelos's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 643
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 20 godz 39 min 9 s
Domyślnie

Ziewając z nudów - kolejny dzień...

Kolejny dzień zapowiadał się równie nudno. Woda, drzewa, plaże - i tak non stop. Pierwsze kilometry toczymy się na południe wzdłuż wybrzeża w stronę miasta Nha Trang, ale musimy być czujni jak ważki, by odbić we właściwą drogę w stronę gór. Nie mamy ochoty wracać do Sajgonu tą samą trasą.



Jedyna radocha to przerwy na kawę i złapanie kwadransa w cieniu. Podpieramy się w nawigowaniu mapami googla. Lokalna karta z dostępem do internetu to był jednak świetny pomysł.



Jak wiadomo, zbyt duża dawka asfaltu szkodzi - uszkadza mózg i serce. Dlatego każdy kto chce pozostać "normalny" musi raz na jakiś czas spie...ić w teren. Przemek wynajduje małą rzeczkę i dopiero po kilkukrotnym jej przejechaniu jest gotowy wrócić na asfalt. Wmawiamy sobie, że taka jazda służy hartowani napawanej zębatki






Oddalamy się od wybrzeża, krajobraz powolutku wznosi się i przestaje wiać nudą. Mijamy plantacje kawy, herbaty i innych różności, których nawet nie umiemy nazwać. Odcinki drogi które miały być gruntowe, okazują się bardzo dobrej jakości asfaltami.



Aha, dawno nic się psuło ? No to się zepsuło. Rozebraliśmy trochę instalacji paliwowej by na końcu dojść do wniosku, że paliwo się skończyło - radośni idioci w akcji Nie wiem czemu, moja strzała paliła najwięcej a była najwolniejsza - uznałem to za złośliwy przytyk do mojej masy i strzeliłem focha. Przeszło mi po 5 minutach.





Trochę nie widać tu skali, ale te kamyczki w dole to głazy w rzece. Powietrze jest tak rozgrzane, że aż trudno zrobić ostre zdjęcie na odległość.








Przydrożne kapliczki, tyle że zamiast jezuska mają buddę albo innego bożka.






Miejscami formacje skalne są naprawdę monumentalne, zdjęcia zupełnie nie oddają skali - szkoda. To trzeba zobaczyć na własne oczy - serio.





Ta cienka strużka wody, to wodospad który z bliska już nie wygląda tak niewinnie. Droga wije się wzdłuż zboczy, cały czas nabieramy wysokości. W ten sposób wjechaliśmy w pasmo gór Annamskich. Powoli lasy ustępują miejsca kolejnym plantacjom.



No i kawa, obowiązkowa, pyszna i tania jak barszcz. Za kawę z mlekiem sojowym i lodem płacimy przeciętnie równowartość 2 zł. Nigdy więcej nie kupię kawy w Starbucks.









Dojeżdżamy na przedmieścia miasta Dalat. Każdy fragment doliny został wykorzystany na postawienie szklarni. Powoli zachodzi słońce, szklarnie robią przedziwne wrażenie. Z jednej strony - szkoda zniszczonej przyrody. Z drugiej strony - dają miejsca pracy i zarobek przedsiębiorczym Wietnamczykom. Mam mocno mieszane uczucia.





Oto Vojtas...





Dalat został założony w 1920 r przez Francuzów jako kurort i uzdrowisko, to dlatego że dolina jest położona na wysokości 1200 m npm. Dzięki temu klimat nie jest tu tak ostry, w szklarniach hoduje się kwiaty które na nizinach nie wytrzymałyby temperatur. Zjeżdżamy do centrum miasta, mijamy zabytkowe kolonialne wille i pensjonaty. Przez środek miasta płynie rzeka, rozlewająca się w zagospodarowane jezioro. Wszędzie eleganckie alejki, lampy i ławeczki.



Po małych poszukiwaniach, udaj się nam znaleźć fajny hotelik w starej willi.



Z tarasu mamy widok - tak, dokładnie - na szklarnie aż po horyzont



Wieczorem jedziemy na kolacyjne żerowisko, opychamy się jak zwykle pysznościami. Na dobranoc bierzemy po zimnym piwie i leżąc na brzegu jeziora sycimy się atmosferą przyjemnego wieczoru. To był dobry dzień. Nic nam nie odpadło, nie struliśmy się, nic nas nie pogryzło ani mieliśmy chwili zwątpienia. Oby tylko takie dni wypełniały nasze życie

Ujechane: 175 km
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem