Popieram. Zawsze jak jeździliśmy na wakacje to kupowałem jakieś ubezpieczenie. Raczej się nie przydawało. Ale na ostatnich feriach, żona mówi, po co? Przecież dzieciaki mają ubezpieczenie w szkole. No i młody nogę złamał. Za złamany piszczel, 7 tygodni w gipsie ,3 miesiące rehabilitacji, sto tysięcy wizyt u lekarzy - jakieś 500 pln z ubezpieczenia. A nie trza było baby słuchać...
__________________
Wielki Protektor
|