Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.10.2011, 22:22   #4
KML
 
KML's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa/Natolin
Posty: 1,519
Motocykl: nie mam już AT
Przebieg: 99999
KML jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 20 godz 53 min 17 s
Domyślnie

Poniedziałek:
Budzi nas harmider ludzie zwijają się już do domów, wyglądamy z namiotu jest to dzień wyjazdu więc oczywiście musi padać.
Leniwie pakujemy graty i zwijamy w deszczu namiot, teraz już można wjechać na plac więc nie muszę dźwigać tobołów na parking.
Ruszamy do oddziału PZU, Magda czeka na deszczu przy motocyklu a ja wchodzę załatwić ubezpieczenie.
Kolejka znowu na kilometr i tylko jedno okienko czynne ,po pięciu min. stania pojawia się jakaś pani i pyta czy jest ktoś do opłaty OC , czy wszyscy do zgłoszenia szkody.
Tym sposobem siedzę już przy okienku i wpłacam kasę, a reszta stoi jak stała
Wsiadamy na motocykl i ruszamy w stronę Kłodzka, jedzie się dość dobrze, zatrzymujemy się po jakimś czasie nasmarować łańcuch bo strasznie zaczął hałasować.
Niedaleko Kłodzka zjeżdżamy na stację po paliwo i zjadamy przy okazji obiadek.
Na stację wjeżdża camper na włoskich blachach i staje obok nas, wysiada rodzinka i siadają przy stoliku obok.
Pan z campera zerka co chwila na Africe i po chwili zaczyna coś gadać do nas o pustyni i dakarze , że nie znamy włoskiego to rozmowa szybko się skończyła.



Dalej jedziemy już do Kłodzka, przelatujemy miasto i postanawiamy znaleźć nocleg w Bystrzycy Kłodzkiej.
Gdy jesteśmy na miejscu szukamy informacji turystycznej gdzie pani daję nam ulotkę z bazą noclegową.
Dzwonimy po hotelach , ceny są różnorakie, w końcu dzwonimy do hotelu (chyba Piast się nazywał), Pani mówi że mają promocję i że za 55zł od osoby mamy pokój z wyżywieniem.
Jedziemy do hotelu , na miejscu się okazuje że nie ma rewelacji, chcieliśmy trochę luksusu po 3 nocach w namiocie ale tu jest średnio.
W recepcji okazuje się żeby pokój z wyżywieniem był za 55 zł to musimy zapłacić za cały tydzień, wcześniej nie było o tym mowy i ewidentnie właściciel chciał nas naciągnąć.
Grzecznie mówimy Panu aby spadał i wychodzimy, dzwonię dalej , tym razem po agroturystykach , są miejsca w Gorzanowie tuż pod Kłodzkiem.
Pani mówi że 20 zł od osoby, myślę sobie że skoro tu było 55 zł i taki w sumie syf i pierdolnik to tam musi być totalny chlew.
No nic jedziemy zobaczyć, na miejscu okazuje się że jest to piętrowa dobudówka do domu.
Na górze 4 pokoje z łazienkami, na dole kuchnia i salon z TV, wszystko nowe i pachnące.
Za taką cenę rewelacje, wbijamy się do naszego pokoju, okazuje się że jesteśmy tam tylko my i cała chata jest dla nas.
Pokój:

Kuchnia:

Salon:

Końcówka dnia mija nam na zrobieniu zakupów, kolacji i oglądaniu TV.

Wtorek:
Pogoda jest piękna więc wciągamy szybko śniadanie i ruszamy pozwiedzać.
Pierwszy jest Szczeliniec, w puste kufry wsadziliśmy sobie jakieś lekkie buty i ciuchy do chodzenia, dzięki temu nie musieliśmy się pocić w motocyklowych.
Po drodze mijamy dwie LC8-ki , jeden z kierowników macha jakieś kółeczka nad kaskiem, skumałem że stoją misiaki i rzeczywiście za zakrętem byli z radarem.
Podjeżdżamy na parking pod Szczelińcem , koszt za motocykl 3 zł.
Przebieramy się w coś wygodniejszego do chodzenia.


I ruszamy na Szczeliniec:



Wspinamy się na górę co przy naszej kondycji nie jest wcale takie łatwe:



Tu już kilka widoczków z góry:




Schodzimy na dół gdzie Magda robi sobie krótki odpoczynek na sianku:


Dalej lecimy na Błędne Skały, na dole jest darmowy parking ale na górę da się wjechać za opłatą więc wjeżdżamy.
Droga jest dość długa , bardzo wąska i stroma a ruch odbywa się wahadłowo.
O pełnych godzinach się wjeżdża a o wpół do , zjeżdża.
Czekamy na wjazd:


Na górze zabieramy się za traskę, kto nie był to zdecydowanie polecam, pełno bardzo ciasnych i krętych korytarzy wyrzeźbionych kiedyś przez wodę.



Po Błędnych skałach odwiedzamy okoliczną wioskę folklorystyczną gdzie jest muzeum oraz oryginalnie zachowane chaty, stodoła oraz młyn:



Dalej jedziemy do Czeremnej gdzie oglądamy kaplicę czaszek:
http://dolnyslask360.pl/miejsce.php?q=135
Obok jest klimatyczny kościół i cmentarzyk z bardzo starymi grobami.
O Historii powstania kaplicy nie będę pisał bo można pewnie znaleźć w necie, warto zobaczyć jak już się tam jest.

Tego dnia lecimy jeszcze na jakiś obiadek (pierogi ruskie i placek po węgiersku) i wracamy do kwatery.
To jest widok z naszego okna, łączka dla konika za za pasmem tych krzaczorów płynie sobie rzeczka Nysa Kłodzka której szum słychać po otwarciu okna.


Powyższa fotka jest dość ważna, później dowiecie się dlaczego, szczególnie ten konik.

Środa:
Środa przywitała nas deszczem, mamy mieszane uczucia czy ruszać gdzieś tyłki bo w kwaterce jest sucho, cicho i jesteśmy sami.
Dzwonimy do Jaskini Niedźwiedziej ale najbliższy wolny termin na zwiedzanie jest za miesiąc.
W końcu postanawiamy gdzieś się ruszyć , Magda ubiera kombinezon przeciwdeszczowy i wsiadamy na Afrykę.
Wszystkie traski jeździliśmy z GPS-em i wybierałem drogi najkrótsze więc prowadziło nas po totalnych wioskach, bardzo kręte drogi i niekiedy dość strome, jeździło się po tych rejonach prze rewelacyjnie, i zazdroszczę tym co tam mieszkają

Jadąc sobie w deszczyku zajeżdżamy do Międzygórza zobaczyć wodospad Wilczki.
http://www.sudety.net.pl/?p=productsMore&iProduct=8





Ze względu na to że padał deszcz zwiedzających nie było, totalna cisza (zero obcych dźwięków), słychać było tylko szum wodospadu i padającej mżawki, wyglądało to wszystko jak jakiś las deszczowy, pięknie po prostu:


Samo Międzygórze też bardzo nam się spodobało , klimatyczne miejsce.

Dalej jechaliśmy w stronę Klętna, po drodze na winkielkach zagapiłem się na GPS-a skończyło się tym że następny prawy winkiel mnie zaskoczył i wypadliśmy z drogi, obyło się bez glebowania ale strachu trochę było bo nawierzchnia mokra i padał deszczyk a nie chciałem dociskać hebli bo pruliśmy na kostkach

Chwilowy przystanek na fotkę w okolicy Stronia, jest to ta droga co się nią dojeżdża do zajazdu Puchaczówka :





Mgła zasłaniała widoki ale tworzyła też fajny klimat.

Dalej w drodze do Klętna zahaczyliśmy o kopalnię uranu:
http://www.czarnagora.com.pl/atrakcj...nia_uranu.html



Dziura jak dziura, po kilku godzinach spędzonych w dolinie królów w Egipcie czy np w Kapadocji nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia, ale jak ktoś nie był nigdy w dziurze w ziemi to warto, szczególnie posłuchać przewodnika.

(Przestało padać) Następnie jedziemy do knajpy Biker's Choice na obiad, zamawiamy zupę cebulową oraz rewelacyjny żurek podawany w zapiekanym chlebku.
Na drugie tradycyjnie placek po węgiersku a Magda nie pamiętam, na deser jabłko zapiekane w czekoladzie z rodzynkami i czymś tam jeszcze.
Żarcie mają rewelacja.



Tabliczka przyczepiona do podłogi knajpy, ze zlotu Africanierów , teraz jest to pamiątka po naszym forumowym koledze IZI-m
Fotka słabej jakości ale jej treść to "TU PALIŁ GUMĘ IZI 11-13.05.07 Africa Twin Adventure Wikend"


Po obfitym posiłku wracamy już do kwatery, oczywiście bocznymi drogami aby było ciekawiej.

Czwartek:
Ten dzień również przywitał nas deszczem, dzisiaj nigdzie się nie ruszamy motocyklem, ubraliśmy się w ciuchy przeciwdeszczowe i ruszamy do najbliższego sklepu po zakupy.
Najbliższy sklepik mamy ok 3-4 Km od kwatery więc spacerek sprawia nam dużo przyjemności, jesteśmy ciepło ubrani więc padający deszcz w ogóle nam nie przeszkadza.
Po powrocie ze sklepu krótki odpoczynek:


Zaopatrzeni w napoje regenerujące idziemy na pobliski mostek zobaczyć co się dzieje z rzeką:



Okazuje się że w rzece podniósł się stan wody, z potulnej rzeczki zrobiła się dość rwista rzeka.
Wracamy do Kwatery pakować manatki bo jutro wyjazd na zlot do Zwierzyńca.

Piątek:
Magda wstaje pierwsza, pęcherz pełny , wygląda przez okno i słyszę jak mówi pod nosem o Kur..wa.
Wstaję i tez wyglądam przez okno, tez mówię o Kur..wa , po łączce po której wcześniej pasał się konik nie ma śladu, rzeka tak wylała że łączka jest cała pod wodą i widać jak stan rośnie w oczach, nurt strasznie zapier..la i niesie olbrzymie kłody robiąc przy tym sporo hałasu, a deszcz ciągle pada.



Teraz wiecie czemu pisałem że tamta fotka jest ważna, można sobie porównać, jest jeszcze raz poniżej:


Idę do gospodarza , On w tym czasie z niższej stodoły przenosi sprzęt do tej położonej wyżej, pomagam mu z cięższymi rzeczami, gospodarz pakuje Trzodę na wóz i podczepia do traktora.
W międzyczasie przyjeżdża wóz strażacki i jakaś burmistrz , mówią że w Międzygórzu została otwarta tama i spuścili 1/4 wody co tam mieli, po chwili odjechali.
Pomogliśmy gospodarzowi w czym się dało i to chyba czas abyśmy się ewakuowali bo zostaniemy tu na dłużej.
Pakujemy w pośpiechu motocykl a deszczyk ciągle siąpi.


Przed samym wyjazdem woda jest już prawie na jedynej drodze którą można się wydostać.


Ruszamy, jedziemy przez jakieś wioski aby dostać się do główniejszej drogi, w pewnym momencie jacyś ludzie machają do nas abyśmy nie jechali dalej bo tam droga jest już zalana.
Tak mieliśmy jeszcze kilka razy, kręciliśmy się w kółko próbując się wydostać i co chwila musieliśmy wybierać inną drogę bo nie dało się przejechać.

Po jakimś czasie udaje się nam wydostać, będąc już na trasie zjeżdżamy na stację na tankowanie i śniadanie.
Dalej to już trasa pod Nową Sól do Zwierzyńca na zlot, 6 h jazdy non stop w deszczu, wiatr boczny taki że majtało motocyklem po całym pasie.




C.D.N
__________________
BMW R1150R
Jawa 250 353 `58r

Ostatnio edytowane przez KML : 04.10.2011 o 22:54
KML jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem