szczerze powiedziawszy to nie wiem. Krzysiek może ma takie dane bo też i on opracował pojeżdżawkę tamtego dnia - w każdym razie na pewno nie jakoś dużo bo to tylko 50km po pagórkach coś jak suwalszczyzna - polodowcowe.
na wzmiankowane 87km w karkonoszach wyszło nam jakieś 1500-1600m więc na wzgórzach to pewnie 'kilkaset' metrów. niemniej trasy na Wzgórzach bardzo fajne a mam to wszystko jedyne 45 min od domu więc będę korzystał częściej.
@przemo - mieszkam na płaskim.
nie masz czego zazdrościć. wychowałem się na Przedgórzu Sudeckim i za TYM tęsknię. okolica wrocławia to jest pustynia - ot tyle dobrego, że udało się mieszkać na wsi /co ma swoje zady i walety/ i blisko do lasu i w pola. Ale płasko niestety.
We Wzgórza Trzebnickie mam 45 minut i jestem tam raz w tygodniu z obowiązku bo syn ma treningi MTB a ja sobie jeżdżę na ogonie z ich grupką dla leraksu. okolica jest naprawdę bardzo ładna i są to bardzo zróżnicowane trasy z miejscami gdzie są podjazdy, że jakpier... ale ogólnie bardzo jest widokowo i można skubnąć japko z sadu
W masyw Ślęży i Raduni mam już godzinę jeśli jadę do Sobótki - trzeba dołożyć kwadrans jeśli chcieć wjechać na Tąpadła.
Na przełęcz Walimską lub na obrzeża Bielawy, żeby pojeździć w masywie Wielkiej Sowy czy w Górach Sowich tak dla porządku to mam godzinę z hakiem. Pewnie 1.5h.
No i wszędzie indziej gdzie lubię być /Kotlina Kłodzka, Karkonosze, Góry Bialskie i Jeseniki <- tam jeszcze nie byłem na rowerze/ to już dwie godziny plus. Czyli jednego dnia trzeba być parę godzin w aucie na parę godzin w siodle. A gdzie szkoła dzieci, porządki jakieś, dom w ogóle no i żona gdzieś w tym jest... Lepiej byłoby nie dojeżdżać. Ech.
Na szczęście jest tych terenów do jeżdżenia tutaj masa. Byleby zdrowie było - czas zawsze się jakoś uskrobie.