Od ostatniego zlotu we Lwowie minął rok. Tym razem Lionsi chcieli zmienić klimat i zaprosili nas w Karpaty. Z góry uprzedzam, że było czysto motocyklowo, bez zbędnych napięć.
Wyjechaliśmy z Lublina późnym wieczorem chcąc jak najszybciej być za granicą i ranek przywitał nas gdzieś na ukraińskim polu
IMG_2413.jpg
IMG_2428.jpg
Jedynie Ktm Marcina wyglądał jak należy, bo miał zapasową gumę. Wiadomo- Karpaty!
Obiecał, że w razie czego użyczy ją każdemu w potrzebie i od razu poczuliśmy się lepiej; przestaliśmy oszczędzać opony i raz dwa dolecieliśmy za Slawsko.
IMG_2432.jpg
IMG_2436.jpg
Tu poczuliśmy zew na arbuza i kąpiel. Znalazłem nawet chętną, co zaprowadziła na miejscową plażę. Była płytka, ale rześka. Mówię o wodzie w strumieniu.
Miejsce zlotu to okolice wsi Wołosianka, teren pensjonatu Zakhar Berkut
IMG_2441.jpg
IMG_2483.jpg
Integracja z sąsiadami jest błyskawiczna i odnajdują się znajomi, choć ludzi jest mało. Są Białorusini, Litwini..
IMG_2599.jpg
Muzyka wali po uszach, powitalna gorzałka robi wir w głowie.
Ładnie tu, ale pada propozycja obejrzenia wszystkiego z góry. Chwilę rozważamy możliwości wjechania motocyklami, ale błogi stan w kościach zwyciężył. Wybraliśmy długą kolejkę narciarską i jeszcze trochę z buta wężykiem, wężykiem na Wysoki Wierch.
Latem trasę i kolejkę wykorzystują rowerzyści górscy.
Tak wygląda fragment TET na Wysokim Wierchu
IMG_2455.jpg
IMG_2474.jpg
IMG_2459.jpg
I jak to w górach, nagle się rozpadało i doceniliśmy kolejkę. Niemniej uznaliśmy, że jutro z samego rana gdzieś pojedziemy
IMG_2501.jpg
IMG_2496.jpg
IMG_2524.jpg
Tu napiszę, o celu naszej przejażdżki.
Jakieś 150 km od Wołosianki jest Park Narodowy Synewyr i w nim jezioro leżące na wys 1000mnp, o którym wyczytałem, że jest zaliczane do jednego z 7 cudów Ukrainy. To wystarczyło a na dokładkę dowiedziałem się, że jadąc przez góry to tylko jakieś 80km.
IMG_2465.jpg
IMG_2467.jpg
IMG_2520.jpg
IMG_2509.jpg
Wreszcie trafia się coś, na co spragniony wędrowiec czeka kilometrami
Liczę: RAZ, DWA, TRZY i jeszcze raz: RAZ, DWA, TRZY
Ja, Mirek i Daro to razem trzy! I przy drodze stoją piękne dziewczyny. RAZ, DWA, TRZY
Hamujemy!
Dziewczyny jadą stopem na weekend właśnie nad jezioro Synewyr i chętnie skorzystają z podwózki na te brakujące 20km
IMG_2530.jpg
IMG_2539.jpg
IMG_2536.jpg
IMG_2527.jpg
IMG_2532.jpg Tanya
I cel naszej wycieczki:
IMG_2541.jpg
i jezioro w wersji dla żon:
IMG_2542.jpg
Niestety, nie tego się spodziewałem; ilość ludzi i krupówkowa infrastruktura odstrasza.
Nu, dziewczętom czut, czut włosy poczochralim, to i zgłodnielim:
IMG_2553.jpg
Szefowa w barze Koliba wygląda groźnie. Jest ważna. Ma duże drewniane liczydła i kopiowy ołówek, który śliniąc wykreśla zapłacone zamówienie. I pyta -czy smakowało? Nie widziałem, żeby ktoś zaprzeczył. Jedzenie polecam. Koliba stoi w miejscu, gdzie TET schodzi na parę km na asfalt, tuż nad rzekąTereblą
IMG_2554.jpg
Powrót tą samą drogą wydaje się dużo krótszy. Spieszymy się, bo na wieczór zamówiona- dla odmiany- gorąca kąpiel.
IMG_2606.jpg
IMG_2610.jpg
Woda gorąca w sam raz, choć piecyk dawno wygasł. Sześć minut w balii i kąpiel w basenie zasilanym górskim źródłem daje początkowo niezły szmer w głowie, ale z każdym następnym razem jest lepiej. Dwie godziny takiego umartwiania + wrażenia całego dnia powodują, że nocnego koncertu wysłuchujemy już w namiotach i to nie do końca...
IMG_2636.jpg IMG_2632.jpg
Tym razem motocyklistą, który przyjechał tu kręcąc rekord km był Nowozelandczyk.
Pełny luzak. Daro wypatrzył w jego Dakarze dziwną tarczę hamulcową, ale i to nie zrobiło na nim większego wrażenia
I jeszcze tradycyjnie patenty ukraińskich bikerów:
IMG_2637.jpg
IMG_2640.jpg
IMG_2650.jpg
Po drodze, jeszcze przed Stryjem szybka nauka sztukowania łańcucha na drodze i bystry powrót do domu.
IMG_2647.jpg