A propos obserwacji w tych regionach, mam podobne doświadczenia z Libii, gdzie mieszkałem z rodzicami jako dzieciak. Często wybieraliśmy się na dzikie plaże daleko od Trypolisu, czy innych miast, spacery w pustynnych górach, czy przejażdżki na skraju Sahary. Zawsze w pierwszej chwili wydawało się, że jesteśmy sami, no bo kto niby miałby się szwendać po totalnym pustkowiu i po co? Ale w najmniej oczekiwanych chwilach w każdym przypadku dawało się dostrzec postać, która z oddali nam się przyglądała przez lornetkę. Czasem bardziej, a czasem mniej dyskretnie.
__________________
AT RD07A, '98, HRC
|