Wątek: Stany, stany...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26.11.2009, 22:12   #196
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 34 min 29 s
Domyślnie

Dupa, dupa, dupa jak mawia kolega ktory za rzadko tu do nas zaglada ostatnio czyli napiszemy stron pare na temat naszego tegorocznego urlopu.
Wiec bylo tak:

Wsiedlismy do auta Kajmana i po chwili obudzilismy sie ze strasznym bolem glowy ale za to juz w Kazachstanie.


A tak serio to na wariackich papierach sie to odbylo. Nie wszyscy wiedzieli ze jedziemy do Afganistanu, bo tez nie wszystkich chcielismy martwic. Mamy nasrane w glowach przez massmedia i widzimy ten Afganistan przez 21 cali a jak kto bogaty to nawet przez 42. Ja go widzialem juz kilka razy z tadzyckiego brzegu i wcale mi nie przypominal obrazkow z telewizora. Poczytalem i juz po 100 gramach (pilismy na szklanki) namowilem Iziego. Miro jak wiecie jest Slowakiem i czasem to jest zludne wrazenie ze sie dobrze jako sasiedzi rozumiemy - w kazdym razie troche sie zdziwil jak mu oddalem paszport z wbita afganska wiza.
Kajman pojechal z nami bo chcial, lubimy go etc. Poza tym byl nam potrzebny
A nawet nie nam tylko Wlochom, ktorym obiecalem zabrac z Duszanbe 4 beemki. Poniewaz mam gdzies co ludzie mysla o moim sposobie jazdy na wschod wiec i tym razem wrzucilem motocykl na lawete i zasiadlem w aucie obok Kajmana.



Z tylu gnietli sie Miro, Izi i Krystek, ktorego doprosilismy w ostatniej chwili do teamu.



Krystek jako ratownik medyczny mial nas leczyc od kaca, sraczki i chorob wenerycznych. Nie sprawdzil sie w trakcie wyjazdu, bo okazalo sie ze trzeba go bylo z niektorych tych przypadlosci ratowac.

Wyjezdzalismy w sobote w dosc srednich humorach. W poniedzialek nie mielismy jeszcze wiz kilku krajow: a to Uzbekistanu, Rosji i Kazachstanu. W czwartek pojawila sie wiza rosyjska a w piatek uzbecka. Wczesniej byly tadzycka, kirgiska i afganska (turysci sa mile widziani, zapraszamy po odbior jutro - tak to bylo w konsulacie afganskim). Okoniem stanal konsul Kazachstanu i nie potrzebowalem globusa by sie zorientowac ze jestesmy w czarnej dupie. Poniewaz to na mnie spoczywal obowiazek zalatwiania wiz czulem sie dosc srednio wobec kumpli, ktorzy zainwestowali troche czasu i kasy w ten wyjazd. Konsulat tego duzego i niepomijalnego na naszej trasie kraju powiedzial, ze potrzebuje 2 tygodnie na zalatwienie wiz tranzytowych. Do tego nasze zaswiadczenia z pracy etc... Czarna rozpacz i poczatki apopleksji.
Jak mi przeszlo to zaczalem myslec i zlapalem za telefon. Konsul kazachski w Kijowie został zbajerowany i obiecal wystawic wize w ciagu jednego dnia.



Nie bede Wam pisal o jezdzie z Krakowa do Kijowa, bo i co mam pisac. My pilismy a Kajman jechal. Moglismy oczywiscie jechac na kolach, ale wtedy nie moglibysmy pic, a chcialo nam sie. Nie widze nic zlego w takim transporcie motocykla, Chce jezdzic po Azji, a nie po ukrainskich i rosyjskich drogach, ten etap mam juz za soba i jak nie bede musial to nie bede tego robil w przyszlosci.
Konsulat otworzyli o 8 i bylismy pierwsi w kolejce. Konsul przyjal papiery, cos pogoadalismy. On powiedzial ze sie postara, ja ze przeciez gadalismy przez telefon, on ze tak, ale... No i zeby sie dowiadywac
Zrzucilismy dwa bajki z przyczepy. Izi i Krystek zostali w Kijowie, a my potruchtalismy na granice rosyjska, ostroznie bo nie mielismy paszportow. Jechalismy na Kursk, ale granice przekraczalismy jakims wsiowym przejsciem. Dostalismy smsa, ze chlopaki maja wizy i jada za nami. Zatrzymalismy sie przed granica w miasteczku, nad jeziorem. Byl wieczor, wlasnie kupilismy troche wodki i zastanawialismy sie jak dlugo bedziemy czekac na reszte ekipy. Nioepodal, tuz nad woda niemłody juz mezczyzna rzygal jak kot. Jego koledzy spozywali jakby nigdy nic...
Wzialem flaszke i podszedlem do nich. Chlopaki byli z miejscowego KGB i wiecej nie pamietam.



Obudzilem sie w Rosji, ale po Speciale głowa nie bolala. Troche sie nawet dziwilem. Nie dowierzalem ze to juz Rosja, ale pieczatki w paszporcie jednak na to wskazywaly. Chyba w miedzyczasie dojechali Krystek i Izi bo w autku zrobilo sie ciasno. Wiecie z jaka predkoscia jezdzi Kajman? Z ekonomiczna - 80 km/h. Wolno? No szybko nie jest, ale Kajman nie spi tylko jedzie. 20 godzin i mamy 1600 km. 40 i 3200 km. Droga nie nalezala do extremalnych i gdyby nie to ze chcialo nam sie pic to dalibysmy chyba rade przejechac ja na dwoch kolach. No ale chcialo nam sie pic... A jak sie napilismy to chcialo nam sie spac. Tylko Kajman jechal i jechal. Byla godzina 5 rano jak w trakcie wyprzedzania (tak - niektorzy jezdza wolniej!) nie zauwazyl zblizajacej sie z przeciwka ciezarowki. Wiem ze mam malo wlosow, ale w tym momencie stanely deba wszystkie. Auto minelo nas poboczem klaksonem transforujac nas ze stanu odretwienia w egzaltacje i afirmacje kolejnych minut zycia danych nam przez Pana. Minut, bo Kajmanowi oczy zamykaly sie jak kotu na kreskowce. Izi masowal mu kark a ja bylem gotow na full body masaz byle facet nie zasnal. O zmianie mowy nie bylo. Kajman nie pozwala powozic Kajmanowozem. Zwlaszcza ze tylko on mial prawko na taki zestaw.
Ide spac... ciag dalszy nastapi

Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 26.11.2009 o 22:21
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem