Temat "zatokowy"
Witajcie, nie wiem czy to już pesel, czy genetyczne uwarunkowania, czy inne licho, ale mam problemik - chyba - z zatokami.
Najlepsza akcja jaką miałem 2-3 lata temu, którejś wiosny: dwadzieścia kilka stopni, już nie mogłem wytrzymać, wskoczyłem na moto, przejechałem się 300 m (!!!) z otwartą szybką z zawrotną prędkością max. 40 km/h (nie miałem reszty ubrania moto tylko kask).
Następnego dnia potok z zatok = gardło, katary, 3 tygodnie później się uspokoiło..
Niestety zdarza się to już po 2-3 razy w roku (a obecnie b.b. mało jeżdżę). Jak jest ciepło = lato, nie ma tego problemu.
Może ktoś coś podobnego miał/ma i udało mu się z tym "wygrać"..jak się można zabezpieczyć, żeby każda jazda w chłodnych warunkach nie kończyła się 3-tyg rekonwalescencją..
|