Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02.07.2023, 20:17   #64
Mech&Ścioła
 
Mech&Ścioła's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 278
Mech&Ścioła jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 7 godz 58 min 14 s
Domyślnie

Dzisiaj czeka mnie już tylko powrót do domu. Mam zamiar jechać sprawnie, ale bez gnania. We Włoszech nie korzystam z autostrad, drogi prowadzą przez hektary winnic.
image371.png
W Austrii kupuję winietę i z mniej więcej stałą prędkością jadę autostradami po wschodniej stronie Alp. Trochę popadało i zrobiło się rześko. Jadę przez Klagenfurt, Graz i Wiedeń.

Dzień kończę w Czechach, zaraz za granicą z Austrią, w winnicy. Wokół latają wielkie jak sterowce balony i jelonki rogacze - wielkie jak bombowce.
image372.png
image373.png
image374.png
Następny dzień jest 20-tym dniem mojej wycieczki i dzisiaj będę już w domu. Krótko po wyruszeniu z miejsca biwakowania nawigacja informuje mnie, że mam jechać prosto przez najbliższe 419 km 😊

A zatem jadę spokojnie. Pyrkam sobie ekspresówką S8 i jestem już niecałe 100 km od domu, gdy przed Lubochnią, dokładnie w Jakubowie zakończyłbym swoją wycieczkę w sposób nagły, drastyczny i ostateczny.

W tym właśnie miejscu rejestruję, że na prawym włączającym się do ekspresówki pasie ruchu znajduje się samochód. Jedzie wolno, ma przed sobą jeszcze dobry kawał swojego pasa, a gdy zbliżam się do niego ze stałą prędkością około 100 km/h i jestem już pewnie 50-70 metrów przed nimi – NAGLE widzę, że ten samochód to wyblakło-niebieska stara honda jazz STOJĄCA w poprzek mojego (prawego) pasa ruchu, z jakimś 70-latkiem za kierownicą, który jest w trakcie m-a-n-e-w-r-u jazdy ekspresówką POD PRĄD! Pierwszy raz w życiu naprawdę poczułem, że opada mi szczęka. Nawet nie trąbię. Nie patrzę w lusterko, czy lewy pas jest wolny i mogę tam odbić, bo nie mam czasu. Pamiętam tylko, że myślę intensywnie czy mam przejechać mu przed nosem (z lewej strony), czy może za nim. I pamiętam, że zdaję sobie sprawę, że kończą mi się dostępne do podjęcia decyzji milisekundy. Mam wrażenie, że dziad w jazzie stoi jak zamrożony, ale tak nie jest. On kończy swój manewr, a ja mijam go z prawej strony, czyli za nim. A potem patrzę w lusterka wsteczne i nasłuchuję grzmotu giętych blach…, ale nic takiego się nie wydarza! Półprzytomny jadę dalej swoim prawym pasem i tylko rozmyślam, czy mam się zatrzymać, zawrócić, gonić go i zdrowo upomnieć… W tym czasie 2-3 sekund lewym pasem wyprzedzają mnie 2 kolejne samochody.

Dociera do mnie, że udało mi się ujść cało.
I „gonienie” go byłoby jeszcze bardziej głupie.
I że kilka potężnych sił nieustannie nade mną czuwa. Z całą pewnością jedną z nich jest San Pio!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Dziękuję Wszystkim za odwiedzanie wątku mojej wycieczki i za życzliwe komentarze!
Mech&Ścioła jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem