Na kilo mniej czy więcej mam wyjebane kiedy silnik robi mi za pomocnika. Jeździłem rowerami na karbonowej ramie i sa jakby to powiedzieć bardziej sztywne i zawias jakby poprawniej pracował . Akurat dla mnie to fanaberie, których przy mojej jeździe nie wykorzystam, ale co raz bardziej ciągnie mnie w zjazdy techniczne, szybkie gdzie można jechać jak endurakiem. To oznaka pogłębiającej się głupoty, gdzie ciało przestaje chcieć, ale łeb by jeszcze chciał. Nawet w tym amoku chcenia kupiłem ponownie enduraka, byłem na kilkudniowym tripie kumplami z Romy, ale po powrocie stwierdziłem że nadal mam obrzydzenie do moto. W któryś dzień kumpel zadzwonił z tekstem kupiliśmy z bratem nowe gasy, pakuj się i jedziemy do Maroka, ale mi się najzwyczajniej nie chce.
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać
I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier
Wypierdalać.
|