Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.01.2023, 22:40   #46
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 469
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 21 min 59 s
Domyślnie

Dwunasty dzień: Deosai

Hassan przywitał nas smacznym śniadaniem i po małym spacerze ruszyliśmy w drogę powrotną. Celem dzisiejszego dnia był płaskowyż Deosai leżący na południe od Skardu. W drodze powrotnej jechaliśmy po drugiej stronie rzeki i zalewu przez nią stworzonego. Widoczki były całkiem smaczne...




Mój ulubiony most:-)




Po minięciu Kaplu wjechaliśmy na drogę którą przyjechaliśmy. Wydaje mi się, że w stronę Skardu widoki są ładniejsze, doliny jakoś tak ładniej się otwierały...a może po prostu zajebiście mi się jechało - to był jeden z niewielu dni kiedy nie męczyła mnie sraczka i miałem trochę siły żeby cieszyć się jazdą.



Po dojeździe do Skardu pożegnaliśmy się z Michałem, który niestety musiał wracać do Polski. My z kolei wzięliśmy paliwo, żarcie i wodę po czym ruszyliśmy na południe w kierunku Deosai. Deosai to płaskowyż położony na wysokości ok. 4200 metrów. Skardu leży na wysokości 2200mnpm, więc do pokonania w pionie mieliśmy około 2 kilometrów i w poziomie ok 30 kilometrów. Motorki jakoś dawały radę, ale pod koniec wspinaczki na bardziej stromych odcinkach trzeba było im pomagać na nogach. Podobnie było po znalezieniu miejscówki na nocleg - ostatnie 50 metrów pod górkę musieliśmy biec koło naszych osiołków, bo miały one siłę jedynie do targania naszych gratów. Tak czy owak droga pod górkę była całkiem spoko:-)






Im wyżej tym zimniej-chyba trafiliśmy na zmianę pogody, bo po wjeździe na płaskowyż temperatura spadła do 3-4 stopni. Na szczęście w miarę szybko znaleźliśmy zajebistą miejscówkę do spania.!:-)

Tego wieczora popełniłem błąd taktyczny, który prawdopodobnie zrobił mi krzywdę w kolejnych dniach - zbyt długo siedziałem na krzesełku ciesząc się widokami i zmarzłem jak pies. Zapomniałem, że jestem na wysokości 4200 i że nawet w Pakistanie na tej wysokości jest cholerycznie zimno. Po wejściu do śpiwora za cholerę nie mogłem się rozgrzać i telepałem się prawie do rana. Zastanawiałem się nad zrobieniem gorącego picia, ale w tym celu musiałbym opuścić śpiwór, do tego jeszcze siku...brrr. No nic, jakoś udało mi się zasnąć.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem