Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.01.2023, 07:36   #45
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 469
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 11 min 20 s
Domyślnie

Jedenasty dzień: Husze.

Po pobudce przy huczącej rzece zjedliśmy śniadanko i ruszyliśmy w drogę do wsi Husze. Patrząc na mapę ciężko oprzeć się wrażeniu, że wioska ta położona jest na końcu świata:-). Dla mnie była ona ważna też z jeszcze jednego powodu-to w tej wsi kończy się górski etap trekingu pod K2. Kto wie...może za 2 lata...

Droga była piękna jak zwykle na Terenach Północnych

Podczas jazdy na asfaltowym ofrołdzie (jest asfalt ale jakby go nie było) okazało się, że coś jest nie tak z moim przednim zawieszeniem - skok wynosił maksymalnie 4 cm i na większych dziurach z wielkim hałasem dobijałem lagi. Na szczęście zbliżaliśmy się do Kaplu, gdzie pan w przydrożnym warsztacie naprawił lagi i w zamian zażądał zawrotną sumę 7 złotych...

Droga do Husze okazała się być usiana małymi wioskami balansującymi między rzeką z jednej, a skałami z drugiej strony. Zauważyłem małą zmianę w architekturze tych wiosek - w innych częściach Terenów Północnych najczęściej było tak, że dom stał na środku działki otoczonej wysokim murem. Tutaj było inaczej: najczęściej drzwi domu i/lub okna wychodziły na ulicę, co czyniło okolicę bardziej przyjazną dla ludzi takich jak my.


Po pewnym czasie wioski się jednak skończyły i widać było, że kierujemy się ku Końcowi Świata. A droga była coraz piękniejsza:-)





Wjazd do wioski i pobyt tam był przeżyciem prawie mistycznym. Bywałem już na "końcu świata" w innych miejscach na świecie, ale wszędzie tam widziałem jakiś kawałek czegoś przypominającego cywilizację - traktor, samochód, albo wszechobecne motocykle. W Husze nie widziałem traktora. Widziałem natomiast ludzi zgiętych wpół pod ciężarem niesionych płodów rolnych z pola, izby na klepisku, kurczaki żyjące z ludźmi w jednym domu. Jedynymi oznakami cywilizacji były słupy elektryczne i szkoła. Radzio ukuł właściwą nazwę: średniowiecze z prądem.

Po kilkunastu minutach szukania i porozumiewania się na migi z mieszkańcami znaleźliśmy nocleg u Hassana, który jest nie tylko sołtysem, ale również mułłą w miejscowym meczecie


Po krótkich pogaduchach i rozbiciu biwaku śmignęliśmy jeszcze za wioskę, bo tam było coś pięknego...

Przed nami widać było potężną ścianę Karakorum, a za nią Masherbrum z czapą ukrytą w chmurach.


Widok był oszołamiający. Pionowa ściana Karakorum i Masherbrum robiły wrażenie nie z tego świata. Przypomniałem sobie wtedy, że Masherbrum ma tylko nieco powyżej 7000 mnpm - jak w takim razie wygląda K2? Po powrocie do wioski zrobiliśmy sobie krótki spacer zachowując się stosownie do miejsca w którym byliśmy i z szacunkiem dla mieszkańców. Niemniej jednak pierwsze wrażenie potwierdziło się: ludzie mieszkają tutaj jak w średniowieczu. Wioska położona jest na wysokości 3300mnpm. Jak wygląda tam zima biorąc pod uwagę fakt, że nie ma prądu (rzeka zamarza więc hydroelektrownia stoi) i bieżącej wody, a topolowe drewno wykorzystywane jest głównie do przygotowania pożywienia To jest inny świat.

Po powrocie z wioski Hassan przygotował nam kolację, którą wciągnęliśmy ze smakiem. Po kolacji zaprosiliśmy Go na herbatę i pogaduchy i tak zastała nas noc. Kolejny piękny dzień za nami
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem