W Mostarze było tragicznie ciepło, spacer w słońcu na ten słynny most to było poświęcenie, ale nie było warto. Powodem były przygotowania do zawodów skakania z mostu. Ilość ludzi była nieznośnie duża. Druga atrakcja czyli buna, którą chciałem pokazać żonie byla w miarę ok, ale i to miejsce dotknęła komercja. Trzecią atrakcją miała być droga wiodąca do Neum, zapamiętałem ją jako pustą i prowadzoną przez teren zniszczony działaniami wojennymi. Po wioskach pozostały tylko tabliczki informujące o cmentarzach. Podejrzewam że te tereny były zamieszkałe przez katolickich Chorwatów . Okazało się że tutaj też zaszła zmiana, zakręty wyprostowano drogę poszerzono i nawet wykuto minimum jeden długi tunel. Być może była to część układu z Chorwacją która wybudowała most łączący stały ląd z półwyspem Peljesac. Jak było naprawdę nie wiem, ale kontrakt świetnej drogi z powstałej w pięć lat kłóci mi się z czołową inwestycją czyli zakopianką. Może fakt braku protestów ludzi co do jej przebiegu znacznie im ułatwił sprawę.