Knysza! Oł je!
I to zapiekana!
Ten człowiek spod dworca miał potem dodatkową budę zaraz koło baru Miś na Kuźniczej.
Z tych starych porąbanych czasów przypomina mi się mały kiosk kostka visavis hotelu Monopol otwarty tylko po 18. W środku kilka Kubusiów, pare jabłek i kalafior oraz uśmiechnięty koleś zawsze czytający książkę.
Jeśli paliła się świeczka w okienku można było poprosić o popularne w twardym opakowaniu.
Rzecz jasna nieistniejąca.
Otrzymywało się wtedy paczkę popularesów bez jednego fajka a na jego miejscu była tutka z jednym punktem zioła. Centrum miasta. Ech to były czasy!