Mieliśmy okazję lecieć samolotem do i z Izraela. Jeżeli chodzi o lot tam to wszystko było jasno opisane na stronie przewoźnika, jaki test kiedy i jakie dokumenty i procedury po wylądowaniu. Lot z powrotem to wielka niewiadoma, albo brak jasnych i klarownych wytycznych. Po zapoznaniu się z informacja wyszło na to że potrzebujemy certyfikat i tylko tyle. Po przylocie niespodzianka, podobno test trzeba zrobić. Najlepsze że jak przeglądałem linki ze strony przewoźnika pojawił się monit o wypełnieniu formularza lokalizacyjnego, jednak po przekierowaniu w to miejsce okazało się że dotyczy on tylko obywateli Izraela. Straż graniczna sprawdziła certyfikat i poinformowała że musimy zrobić test albo iść na 7 dniową kwarantannę. Nikt się nie pytał o formularz lokalizacyjny. Nie wiem w jaki sposób są w stanie wychwycić że zrobiliśmy test, połączyć to z przylotem i zastosować kwarantannę bez informacji na temat pobytu. W budce SG siedzi 6 osób, jedna pracuje a reszta się przygląda. Celnicy rozpaczliwie szukają sobie zajęcia, my na przykład zostaliśmy wytypowani do kontroli, na szczęście daktyle można przewozić w przeciwieństwie do owoców.
__________________
BMW Club Praha 001
1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem.
2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|