Jeśli mogę coś dodać, to przemyślałbym też ustawienie pedału hamulca. Miałem kiedyś takie zdarzenie, że po wjechaniu w wąską zarośniętą trawą koleinę w suchej już glinie (nie miałem szans...) jakoś tak wyszło, że prawy but tym okutym blachą noskiem zaklinował się jakoś pomiędzy podnóżkiem, a dolną częścią samego pedału. Trzeba było ustawić inaczej, ale kto wiedział...
Efekt - zamiast po prostu polecieć dalej niezależnie od motocykla, to motocykl (DR350) zaraz po glebie wyhamował, noga została pod nim (zaklinowana...), a ciało "dalej chciało" poruszać się w zanabytym kierunku (prawa fizyki...). Z jednej strony - gdyby nie sztywny but, to pewnie skończyłoby się szpitalem (a, jak tylko "ciemność" zanikła, to pozbierałem się i pojechałem...), z drugiej, gdyby nie sztywny but, to pewnie by się nie "zahaczyło"...
__________________
Psy szczekają, a motocykl jedzie dalej...
RUSSIAN GO HOME ! !
|